Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Testowanie. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Testowanie. Pokaż wszystkie posty

środa, 24 kwietnia 2024

Zestaw czarnych cienkopisów Avec z Action

16:05:00 0 Comments
Hej!
Tak sobie rozmyślałam ostatnio, że kiedyś w sklepie Action był zestaw czarnych cienkopisów i teraz by mi się przydały, a nie ma. I się pojawiły :D Można więc teraz dostać zestaw 8 czarnych cienkopisów firmy Avec za 6,65 zł. Ja dzisiaj zaprezentuję, jak wyglądają na kartce :)
Opakowanie wygląda tak:
Już z przodu opakowania pokazane są końcówki:
Reszta opakowania:
Oto i cienkopisy Avec. Jak widać, na każdym z nich jest napisane, co to jest, co to za marka, no i wiadomo, jaka to końcówka.
Tutaj najgrubsza końcówka z bliska:
A tu najcieńsza:
Oto, jak cienkopisy prezentują się na kartce z notesu:
Na razie nie mogę nic więcej napisać o tych cienkopisach, bo dopiero zaczęłam ich używać. Ale bardzo mi się przydadzą :D W razie czego edytuję ten wpis.

poniedziałek, 22 kwietnia 2024

Farby Derwent | Graphitint Paint Pan Set

15:17:00 0 Comments
Hej!
To pierwsza recenzja czegoś droższego na tym blogu. Konkretnie będzie o zestawie z firmy Derwent - Graphitint Paint Pan Set. Jest tu napisane, że to "tusze w kostkach", ale ja będę pisała o tym produkcie także "farbki" i "kostki". Jak sam producent zaznacza, to coś unikalnego - zmielony grafit w kostkach z wodorozpuszczalnym pigmentem. I ja się z tym jeszcze nie spotkałam. Co prawda żadna ze mnie profesjonalistka, maluję dla własnej przyjemności i tylko do szuflady, ale sprawia mi to tak wielką frajdę, że czasami skuszę się na coś zupełnie innego. Pisałam wiele razy już o tańszych produktach, ale tym razem farbki, o których będzie mowa, kosztują ok. 100 zł. Piszę, że około, bo ja je kupiłam za niecałe 80 zł, ale są droższe. Ja po prostu dorwałam swój zestaw w lombardzie. Polecam szukać rzeczy właśnie w lombardach, bo nówki sztuki można kupić duuuuużo taniej. W każdym razie - oto i opakowanie kostek Graphitint:
Kilka informacji z internetu na temat tego tuszu w kostkach:
  • Stonowane na sucho, eksplodują kolorem po rozmyciu. Formuła Graphitint to jeden z wielu unikatowych produktów firmy Derwent, nie mających odpowiednika u innych producentów. Kostki skrywają drobno zmielony grafit oraz wodorozpuszczalny pigment. Kiedy grafit z kolorowym pigmentem zetknie się z wodą - następuje eksplozja głębokiego koloru!
  • Kostki Graphitint pozwalają na tworzenie szkiców lub tworzyć nastrojowe wizje o niepowtarzalnej, intrygującej kolorystyce.
  • Kostki Derwent Graphitint zawierają unikalne połączenie drobno zmielonego grafitu z pigmentem rozpuszczalnym w wodzie. Kostki po zetknięciu z wodą ożywają, uwalniając przepiękne głębokie kolory ze znanym grafitowym poblaskiem. Drobinki grafitu osiadając na papierze tworzą spektakularne efekty!
  • Polecamy użycie Graphitint szczególnie na papierze cold pressed / fakturowanym i eksperymentowanie z granulacją.
  • Graphitint można łączyć z tradycyjnymi ołówkami, grafitami.
  • Zestaw zawiera 12 kostek Graphitint, poręczny pędzelek na wodę, gąbkę. Wewnętrzna część wieczka została przeznaczona na paletkę podzieloną na pięć obszarów - dla większej kontroli nad odcieniami. Kasetka ma rozmiar idealny, by zabrać ją ze sobą w plener.
  • Kolory w zestawie: Autumn Brown, Russet, Meadow, Green Grey, Slate Green, Ocean Blue, Steel Blue, Dark Indigo, Aubergine, Juniper, Port, Graphite Grey.
Kasetka:
Mega podoba mi się patent z tym pędzlem - można wlać wodę, zatkać koreczkiem i włożyć do kasetki, a potem sobie w plenerze otworzyć :) Wszystko się ładnie mieści. Poza tym jest gąbeczka, a i kolory można wygodnie mieszać. Kasetka jest co prawda plastikowa, ale porządna.
Kostki wyglądają dość niepozornie :)
Tutaj prezentuję kolory na kartce z bloku do akwareli (300g). Na górze mokre na suchym, niżej - mokre na mokrym. Wiem z opisu tego produktu, że można tych farb używać na sucho, ale nie skusiłam się. Właściwie wciąż uczę się ich używać, ale tak jak pisałam wyżej - żadna ze mnie profesjonalistka. Po prostu maluję i się tym cieszę :D
Napiszę na koniec, że tusze w kostkach Derwent mnie zachwyciły - przede wszystkim swoją kolorystyką. Dla mnie są idealne do moich krajobrazików. Fakt faktem, że uwielbiam żywe i wyraziste kolory. Aż się sama zdziwiłam, że podoba mi się taka stonowana kolorystyka :) Ale naprawdę - boska.
Wspaniale mi się nimi maluje. Jest to zdecydowanie inna jakość niż tanie farbki, o których wiele razy pisałam (chociaż te tanie są dla mnie wystarczające). Dla mnie super zestaw :)

piątek, 19 kwietnia 2024

Czy warto kupić włóczkę w Action? | Alison & Mae Medium - moja opinia

18:47:00 0 Comments
Hej!
Bardzo często kupuję włóczkę w Action, a że szydełkuję już od jakichś 15 lat, to pomyślałam, że napiszę swoje zdanie na ten temat. W końcu miałam już w rękach różne przędze i stworzyłam mnóstwo różności. Dzisiaj będzie o konkretnej włóczce ze sklepu Action - Alison & Mae Medium Essentials. Jest to tania przędza, bo kosztuje niecałe 5 zł za motek (100 gramów, ok. 238 metrów). Jest to włóczka akrylowa (100%) i nie będę rozpisywała się na temat składu, bo jak jest, tak jest :D Znajduje się ona na dziale kreatywnym, tak zwanym "dla dorosłych". Zresztą, nietrudno ją znaleźć. 
Pamiętajcie, że w tym wpisie wyrażam swoją własną opinię na temat tych włóczek i nie będę pisać, że trzeba ją nabyć, albo jej nie kupować. Myślę, że każdy ma własny rozum i potrafi podjąć decyzję :)
W tym wpisie będę przeplatać plusy i minusy tej włóczki ;)
A żeby było pozytywnie, to zacznę od plusa - cena! Jak już wspomniałam, motek włóczki Medium Alison & Mae ma 100 gramów i ok. 238 metrów. Cena jest więc bardzo atrakcyjna. Faktem jest, że skład to 100% akryl, ale w takiej cenie nie można przecież oczekiwać jedwabiu z nitką ze szczerego złota. Włóczka więc nie nada się do zrobienia wszystkiego. Ja na przykład nie zrobiłabym z niej swetra, ale widziałam w internecie, że ludzie takowe robią i noszą. To oczywiście zależy od preferencji danej osoby. Jeśli ktoś chce nosić akryl, niech nosi. Najważniejsze to szanować swoje ciało i samemu wiedzieć, co mu służy. Jeżeli chodzi o styczność akrylu z ciałem, to w moim przypadku dobrze sprawdza mi się do czapek, szalików czy chustek na szyję. Najważniejsze to się nie męczyć. Ja wykorzystuję akrylowe włóczki do tworzenia między innymi: torebek i woreczków (np. na drobne prezenty), mitenek, maskotek, podkładek pod kubki i innych akcesoriów. Stworzyłam też sporo z tej włóczki na akcję >>Random Acts of Crochet Kindness<<. Nada się więc do wielu rzeczy i to nie tylko do szydełkowania czy robienia na drutach, ale także do innych prac twórczych. Ważne, by być kreatywnym. 
Włóczkę Alison & Mae Medium można też bez problemu kupić. Jest dostępna w sklepach Action, których w Polsce jest sporo. Action nie ma w tym momencie u nas w kraju sklepu internetowego, ale mimo to tę przędzę kupicie przez internet. Czasem nawet dwa razy drożej - po prostu ludzie idą do sklepu, kupują tę włóczkę, a potem sprzedają drożej. W każdym razie, w sklepach stacjonarnych jest dostępna bez problemu - półki są zawsze pełne :)
Największą wadą tych włóczek jest dla mnie to, że poszczególne partie przędzy różnią się jakościowo. Nie chodzi mi o różnice w odcieniach, bo to oczywiście może wyglądać inaczej w innych partiach danego koloru. Kiedyś kupiłam kolor różowy tej włóczki - jeden motek był tak sztywny i niemiły w dotyku, że aż sama się zdziwiłam. Z kolei inny motek był normalny, znaczy się nie taki sztywny. Albo zdarza się, że przędza ma nierówności i zgrubienia. A czasami może sprawiać problemy, bo się rozwarstwia. Mnie się zdarzyło kilka wadliwych motków, ale wszystkie takie nie były. Myślę, że za 5 zł nie ma co wybrzydzać ;)
Inny minus, to mały wybór kolorów, a do tego rzadko pojawiają się nowe. Jakoś w zeszłym roku widziałam nowe odcienie niebieskiego czy różowego, ale miałam wrażenie, że to jednorazowy rzut do sklepów. Ostatnio pojawił się zielony i to w sumie tyle. Dlatego jeśli planujecie większy projekt, kupcie jeden czy dwa motki na zapas, by potem nie szukać po internetach. W każdym razie bardzo szkoda, że wybór jednak jest niewielki. Marzy mi się na przykład ładny żółty ;)
Jeżeli chodzi o to, jak przędza Alison & Mae wygląda po praniu, to niestety - nie wypowiem się w tym temacie. Jeżeli macie doświadczenia z praniem tej włóczki, możecie dać mi znać w komentarzu :)
A co ja myślę tak ogólnie o tej przędzy? Całkiem ją lubię i używam dość często. Często też pakuję ją do koszyka w Action, bo jak rzucą nowy odcień, to potem może nie być :D Włóczka ta w miarę dobrze mi służy. Miałam w rękach już mnóstwo różnych włóczek, tańszych i droższych. Ta dla mnie jest ok :)

Niektóre moje wyrobki stworzone z włóczki Alison & Mae Medium (kliknięcie w zdjęcie przenosi do właściwego wpisu na blogu):

wtorek, 16 kwietnia 2024

Notatnik z funkcją kasowania z Action | Do czego użyć notesu ze zmywalnymi kartkami?

16:50:00 0 Comments
Hej!
Tak, dobrze widzicie, dzisiaj na blogu będę prezentować "notatnik z funkcją kasowania" prosto ze sklepu Action. Takie cudo kosztuje 8,95 zł i co jakiś czas pojawia się w sklepach, zapewne z różnymi okładkami. 
A cóż to jest właściwie? Jest to, jak pisze producent, "notatnik ze zmazywalnym markerem" - czyli notes ze śliskimi kartkami, po których można pisać, a potem to zmazać. Zanim przejdę dalej, napiszę, do czego taki notatnik może posłużyć.

Do czego używać notatnika z zmywalnymi stronami? 
-do przypominajek typu "wydrukuj coś tam", "zrób coś tam" 
-do różnego rodzaju list, np. zakupów
-do notatek, które potem i tak się nie przydadzą
-do rozrysowania czegoś na szybko, co potem i tak nie będzie potrzebne do życia
-do artystycznego performance'u: np. napisz opowiadanie/wiersz/piosenkę/wybitne dzieło, a potem to zmaż
-albo narysuj wspaniałe dzieło, że wszystkim pospadają kapcie, a potem wytrzyj stronę szmatką (i najlepiej zrób z tego film)
-do zapisania gorzkich żali i pretensji, których już nie da się trzymać w sobie: wyrzuć to z siebie na kartkę, a nie na innego człowieka; tylko potem "skasuj" te wypociny
-do zapisania jakiegoś pomysłu na szybko
-do jakichś tam rysunków, wykresów i innych takich
-do bezsensownego mazania i bazgrolenia
-do mnóstwa innych rzeczy - bądź kreatywny, od samego kupowania wielkim artystą się nie zostaje :D
-można też go kupić i niech leży i czeka na lepszy czas
(Jak macie inne pomysły, jak wykorzystać taki notatnik, możecie napisać w komentarzu).

Notes, a właściwie kołonotatnik, ma wymiary 21 x 15 cm. Są różne okładki do wyboru. Warto zaznaczyć, że notatnik ma zaokrąglone rogi, gumkę, oraz miejsce na pisak. 
Jest też dołączony pisak, który ma gąbeczkę do wymazywania. Jest to taki markerek z grubszą końcówką.
Tak wygląda notatnik z przodu i z tyłu:
Kilka informacji od producenta:
Notatnik po otwarciu. Są i gładkie strony, i w linie. Gramatura to 250g. 
Tutaj zdjęcie pod światło. Jak widać, strony błyszczą. Tak ma właśnie być, bo to w końcu notatnik z możliwością wymazywania notatek.
Dlaczego i po co? Dla pieniędzy! :D Pisak ładnie pisze, jak widać.
Tu coś próbowałam namazać, ale nie wyszło i zaczęłam ścierać. No i ciężko to zetrzeć z pomocą gąbeczki przyczepionej do markera.
A tu próba wymazania napisu "dlaczego i po co?".
No nie powiem, ciężko zmyć te strony przy pomocy gąbeczki. Ale wiecie co? Zwykła ściera daje radę! Także zamiast markera, w gumkę w notatniku najlepiej wetknąć ścierę. Wiecie, taką zwykłą cienką szmateczkę (ja mam ściereczki na rolce i takiej użyłam). I właśnie jak wytarłam strony zwykłą (i suchą) ściereczką, to udało mi się zmazać wszystko. Gąbką jednak ciężej. A to były tylko nieduże zapiski do zmazania, co dopiero przy zapisaniu całej strony...
Taki notatnik to zdecydowanie ciekawostka. Sama byłam zaciekawiona, bo nie miałam do czynienia z czymś takim. Dlatego opisałam swoje wrażenia na ten temat. Jedyną wadą tego zestawu jest gąbeczka, ale (standardowo) nie będę się czepiać takiej pierdoły, bo w końcu kosztuje to to niecałe 9 zł. A poza tym, cóż - takie to urozmaicenie szarego biurowego życia ;)