Bardzo lubię metaliczne akwarele dostępne w sklepach Action. Mam już jeden zestaw i pisałam o tych farbach w tym poście. Dlatego bardzo się ucieszyłam, gdy w Action pojawiły się kolejne metaliczne akwarele. Akurat byłam przejazdem niedaleko tego sklepu i udało mi się zrobić zakupy. Kupiłam trzy zestawy kolorystyczne, jeden zestaw to koszt 6.49 zł. Taniocha, jak nie wiem co :D Nie mam pojęcia, czy były jeszcze jakieś kolory, ja kupiłam te, które były w sklepie. No i jeszcze przypomnienie, że post napisałam jako amatorka farbek i malowania, a celem jest pokazanie kolorów.
Tak wyglądają farby. Zwykłe, plastikowe opakowanie, widać co w środku. jeden zestaw to 6 farbek oraz pędzelek:
Tutaj zestaw zestaw z kolorami: 120 Black, CG9 Cool Grey 9, CG5 Cool Grey 5, 101 Yellow Ochre, 97 Rose Beige, 222 Golden Yellow:
Kolejny zestaw zawiera kolory: 69 Prussian Blue, 74 Brilliant Blue, 67 Pastel Blue, 61 Peacock Green, 58 Mint Green Light, 171 Jade Green:
A ostatni już ma takie kolory: 05 Cherry Pink, 03 Rose Red, 87 Azalea Pink, 18 Peach, 83 Lavender, 147 Pale Lilac:
A tak prezentują się metaliczne akwarele na kartce. Użyłam papieru do akwareli:
Jak dla mnie akwarele metaliczne Decotime z Action prezentują się rewelacyjnie. To już mój drugi zestaw z tego sklepu i nie zawiodłam się :)
Dzisiaj zapraszam na instrukcję, jak wykorzystać kapsle z butelek. A tak konkretnie zrobimy sobie magnesy. Ja lubię magnesy, mam taką tablicę, gdzie sobie przyczepiam różne rzeczy, więc magnesy się przydają.
Co będzie potrzebne?
-kapsle
-magnesy
-farba w spreju
-klej na gorąco
Bierzemy kapsle i kładziemy na czymś, co możemy pobrudzić przy malowaniu. U mnie gazetki, ale może być też jakaś folia:
Pryskamy farbką:
Czekamy, aż wyschną:
Opcjonalnie można jeszcze kapsle pomalować farbkami. Ja użyłam farbek w pisaku i sobie coś tam popaćkałam. Trochę jednak te farbki są kiepskie, bo czasami z pisaka za dużo się leje, więc trzeba uważać:
Odwracamy kapsel i do środka lejemy trochę kleju na gorąco:
Lejemy, lejemy, a na sam koniec wkładamy magnes (ja swoje kupiłam na Aliexpress, ale można np. powyjmować ze starych i niepotrzebnych magnesów). Trzeba tylko pamiętać, żeby za szybko tego nie robić, bo magnes utopi się w kleju i tyle z tego będzie.
Cyk i gotowe. Ot, takie małe zrób to sam. U mnie magnesy z kapsli cały czas są w użyciu, dobrze mi się sprawdzają ;)
Jakiś czas temu zamarzył mi się zestaw artystyczny Kayet. Pamiętam, jak za dzieciaka każdy marzył o wielkim zestawie artystycznym w takim niebieskim pudełku - miałam taki, uwielbiałam z niego korzystać, chociaż jakość nie była świetna (ale dla mnie jako dziecka zestaw był idealny). Tym razem kupiłam sobie zestaw Kayet na wyprzedaży, który kosztował 25 złotych (cena w Biedronce z gazetki to ok. 50 zł). Jak widać, moja walizeczka była pęknięta, co mi nie przeszkadzało, bo raz dwa ją naprawiłam. A dzisiaj pokażę Wam ten zestaw z bliska - celem tego wpisu jest pokazanie kolorów poszczególnych rzeczy i przypominam, że nie jestem profesjonalistką.
W zestawie jest 59 elementów:
6 kredek
1 ołówek HB
1 ołówek 2B
10 farb akrylowych (po 12 ml)
2 pędzle (płaski i okrągły, rozmiar 2)
1 paleta
1 gumka
1 temperówka
24 farby akwarelowe
6 arkuszy do szkicowania
3 arkusze do farb akrylowych
1 arkusz do akwareli
przewodnik kolorystyczny, walizka
Walizeczka ma rączkę i jest zamykana:
Oto, jak zestaw artystyczny Kayet prezentuje się w środku:
Zacznijmy od akwarelek. Tutaj prezentuję je na papierze do akwareli. Farbki nie są takie, jakie lubię - są bardziej kredowe. No, ale, wykorzystam je jakoś. Tutaj poszczególne kolory na papierze:
Tutaj z kolei farby akrylowe (na zwykłej tekturce). Całkiem lubię farby akrylowe Kayet (miałam kilka różnych zestawów) i te są spoko:
Tutaj kredki i ołówki (papier do szkicowania):
W zestawie znajdują się też papiery i krótki przewodnik po mieszaniu barw. Z papierów jeszcze nie korzystałam. A przewodnik to fajna sprawa, chociaż ja wolę korzystać z koła barw.
Jeżeli chodzi o moją własną opinię na temat tego zestawu, to jak na cenę 25 złotych jest ok. Ale 50 złotych bym za niego nie dała. Najsłabszymi rzeczami są akwarele oraz paleta do mieszania barw. Akwarelki wypadają blado i są kredowe, a paleta jest wykonana z bardzo cienkiego plastiku. Mam lepszą z grubszego i to z niej korzystam. Ta z tego zestawu pewnie szybko się połamie. Reszta rzeczy jest ok, najfajniejsze są dla mnie farby akrylowe. Kredki i ołówki są ok, gumka oraz temperówka zawsze się przydadzą, tak jak pędzle.
Dzisiaj coś mega prostego, że aż ciężko nazywać to "zrób to sam" - bardziej "weź to sam i już masz" :D Pomysł ten wpadł mi przez przypadek, bo natworzyłam trochę pierścionków i potrzebowałam czegoś na szybko, by je jakoś uporządkować. Z pomocą przyszła mi agrafka - taka trochę większa. Kupiłam kiedyś cały zestaw w Action, bardzo te agrafki są przydatne. O takie:
I cała to filozofia - weź se agrafkę, rozepnij, nałóż pierścionki, zapnij, gotowe :D I już się nic nie wala na biurku ;)
Można nawet ten organizerek zawiesić sobie na gwoździku:
Ten prosty organizer na pierścionki przydał mi się też w podróży. Wiem, że istnieją lepsze organizery, jakieś ładne pudełeczka i inne takie fajne rzeczy, ale taką agrafkę miałam pod ręką ;)
Jakiś czas temu w moje ręce wpadł aparat dla dzieci DexXer X100 i tak sobie pomyślałam, że napiszę tutaj parę słów o nim. Kupiłam go na Allegro za 26 zł z groszami, także nie jest to post sponsorowany (w sumie jak żaden inny). Ten blog to takie moje małe miejsce w sieci i jak mam potrzebę o czymś napisać, to robię to. Może mój wpis się komuś przyda :)
Aparat jest zapakowany w małe pudełeczko:
W zestawie jest aparat, smycz, kabelek USB i instrukcja:
Tak prezentuje się aparat DexXer X100:
Jeżeli chodzi o parametry, to według sprzedawcy wyglądają one następująco:
Rozdzielczość zdjęć: do 3MPix Rozdzielczość wideo: do 1080p Liczba klatek na sekundę: 30 fps
Wymiary: 8 cm x 5 cm Długość przewodu USB: 20 cm Obsługa kart pamięci: MicroSD do 32Gb Wyświetlacz: 2 cale (720×320) Format plików: JPEG / AVI Przetwornik obrazu: GC0308 Zasilanie: wbudowany akumulator Li-ion 450mAh Złącze: microUSB Czas ładowania akumulatora: około 2 godzin Czas pracy na jednym ładowaniu: około 1,5 godziny
Cóż, nie ukrywam, że aparat ten kupiłam dla picu. Bardzo ich dużo w sklepach internetowych i cieszą się sporym zainteresowaniem. Ja lubię różne aparaty, lubię eksperymentować i cykam sporo zdjęć. Niektóre aparaty zostają ze mną na dłużej, inne idą sobie dalej. Także tak. No, ale do brzegu.
Aparat dla dzieci DexXer X100 to mały, plastikowy aparacik mieszczący się w dłoni, ma 8x5 cm i jest leciutki. No i jest bardzo prościutki, parę przycisków, obiektyw stałoogniskowy (nie wiem dokładnie jaki, ale szeroki kąt to to nie jest), mały wyświetlacz. Nic nie trzeba na nim ustawiać. No, w sumie można sobie wybrać jakiś filtr (jest kilka, w tym czarno biały) albo ramkę. Można nim kręcić filmy (podobno, ale o tym niżej), a i ma jakieś gry (Snake, Sokoban, Maze, Guess, Fighting). Niestety, nie miałam czasu w nie zagrać jeszcze.
Powiedzmy sobie szczerze - zamawiając coś takiego, nie można oczekiwać nie wiadomo jakiej jakości. Wyświetlacz jest tragiczny, ledwo coś na nim widać. Jakość zdjęć to dramat. Bateria trzyma krótko, w sumie dłużej się ładuje niż działa.
Tutaj zdjęcie włączonego aparatu, leży sobie w trawie:
Nie ma się w sumie co rozpisywać. Wiem, że to aparat dla dzieci, ja tu żadnego nie mam, żeby mi przetestowało, także ciężko mi się wypowiedzieć, czy dzieci się cieszą mając taki aparat. Poniżej prezentuję oryginalne zdjęcia z aparatu DexXer X100 - nie są przerabiane, obrabiane, mają oryginalny rozmiar 1280x960. Polecam je sobie powiększyć, wystarczy kliknąć na zdjęcie i się powiększy. Zdjęcia są różne, skorzystałam też z niektórych filtrów z aparatu, no i ramek.
Nagrałam też wideo - to piesek obgryzający huśtawkę. Nie wiem, u mnie to nie działa - słychać jakiś dziwny dźwięk i płynne to to nie jest.
I cóż ja mogę napisać w podsumowaniu - widać, jaka jest jakość zdjęć. Gdybym serio potrzebowała jakiegoś taniego aparatu, to wolałabym kupić używkę na OLX (stare cyfrówki można kupić za grosze, dosłownie), bo jakość mają lepszą. No, ale nie będę się czepiać już :D
Mam nadzieję, że aparat mi się prędko nie rozpadnie, bo chcę jeszcze z nim poeksperymentować :D Nie mam pojęcia, jak już wyżej wspomniałam, czy dzieci się cieszą z takiej zabawki. Ale jak kupiliście aparacik dziecku, to możecie mi dać znać co i jak. Ale skoro aparaty się sprzedają, to chyba jest to fajna rzecz.