Najpierw wzięłam bawełnianą włóczkę Alison & Mae z Action (to takie małe moteczki sprzedawane po parę sztuk) i zrobiłam kilka serduszek. Są bardzo proste do zrobienia, ja korzystam ze wzoru z Pinterest (pierwsze z góry). Serca naszyłam na misia, a następnie zrobiłam mu sweterek. I przeróbka gotowa :)
wtorek, 25 marca 2025
Najpierw wzięłam bawełnianą włóczkę Alison & Mae z Action (to takie małe moteczki sprzedawane po parę sztuk) i zrobiłam kilka serduszek. Są bardzo proste do zrobienia, ja korzystam ze wzoru z Pinterest (pierwsze z góry). Serca naszyłam na misia, a następnie zrobiłam mu sweterek. I przeróbka gotowa :)
sobota, 8 lutego 2025
Kupiłam taki oto naszyjnik z sercem. Lubię tego typu zapięcia. Jak widać, serduszko ma wadę:
Wzięłam też kolczyki. Jeden z nich się rozpadł:
Naprawy gotowe, można nosić :D
czwartek, 15 lipca 2021
Totalnie nie miałam pomysłu, jak zatytułować ten wpis. Ciężko mi się wysłowić, bardzo, bardzo. W każdym razie, post będzie o tym, jak poradzić sobie z naszyjnikiem, z którego wypadł kamień/koralik itp. Tylko proste rozwiązania :D
Kolorowy naszyjnik dopadłam w lumpie. Kosztował grosze. Kiedyś dawno chciałam taki mieć, więc po prostu go nabyłam.Taki kolorowy, idealnie! ;)
Kupiłam go mimo wady. Bo dobrze wiedziałam, że taka wada to chwila roboty :) Jak widać, w naszyjniku brakuje jednego kamyczka. Najprościej - wiadomo, wkleić inny koralik. Nie miałam żadnego, który by pasował. Chociaż wiadomo, można zrobić samemu np. z modeliny, gliny, albo wkleić tam cos innego.
Wzięłam trochę brokatu i trochę kleju magicznego (PVA), wymieszałam. Najlepsze proporcje są takie, by klej dobrze połączył się z brokatem, a całość nie była zbyt lejąca się czy z nadwyżką brokatu. Następnie wypełniłam środek. Tutaj podczas schnięcia. Klej na początku jest biały:
Tutaj podczas dosychania. Naszyjnik musiał trochę poleżeć i odpocząć, by klej wyschnął na spokojnie :D
I gotowe :) Naszyjnik naprawiony i można nosić :)
sobota, 19 września 2020
Hej!
Powoli robi się już jesiennie, więc dlatego chcę pokazać moją nową torbę. Torbiszcze bardzo mi się kojarzy z jesienią, ale o tym za moment. W moim cyklu z naprawami i remontami różnych duperel z lumpa tym razem (znowu) farbowanie torby. Torebek nigdy dość, barwienia też.
Kupiłam sobie w lumpeksie torebkę. Wzięłam ją ze względu na rozmiar, bo jest taaaaka duża. Dałam za nią grosze.
Wzięłam ją mimo plam.Zawsze jak coś się poplami, to ja próbuję ze wszystkich sił to odeprać. Ale nie wyszło, niestety. Wiecie, zawsze warto próbować. No to co pozostało robić - trzeba było nakupić barwniki do tkanin i pofarbować torbę. Zależało mi na tym, by te plamy były nieco mniej widoczne. Ale z drugiej strony nie chciałam zbyt ciemnego barwnika, bo wtedy mógłby zafarbować nadruk. W końcu po długim zastanawianiu się doszłam do wniosku, że kolor pomarańczowy będzie odpowiedni. To oczywiście kwestia gustu, wiadomo. Wybrałam barwnik Biel i Kolor, naszykowałam go zgodnie z instrukcją, zalałam nim torbę, potem ona sobie trochę w nim poleżała, potem płukanko i suszenie.

Chcę w tej torbie zmienić jeszcze rączki, ale nie mam żadnych na zamianę. Jak mi coś fajnego wpadnie w łapki, to oczywiście wymienię, ale póki co mogę się cieszyć taką dynią :D
piątek, 3 lipca 2020

No i jeszcze jedna wada - rozłażący się materiał na spodzie:
Jeżeli chodzi o zapięcie - nie miałam odpowiedniego kleju do tego typu robótek, ale poradziłam sobie za pomocą niezastąpionego kleju na gorąco. Póki co wszystko się trzyma :) Naprawione :D
W przypadku rozłażącego się materiału postanowiłam zrobić coś w rodzaju łatki, żeby zniszczenie nie postępowało. Nakleiłam kawałek koronki, a pomógł mi oczywiście klej na gorąco :)
Zostało mi tylko dokleić koralik, ale niestety nie mam niczego, co by tu pasowało. Ale jak tylko wpadnie mi w łapki odpowiedni koralik, uzupełnię tę dziurę :D A torebusia jest już gotowa, można iść z nią w miasto :D Chociaż jest mała, to ma całkiem sporo miejsca. Zmieści się mały portfel, telefon i klucze.
poniedziałek, 13 kwietnia 2020
Dawno temu nabyłam w lumpeksie ogromny naszyjnik i nawet od razu miałam na niego pomysł, ale wyparował mi z głowy. I tak naszyjnik sobie leżał, nabierając mocy prawnej.
Tak czy siak należała mu się jakaś drobna naprawa, bo nie był w super stanie. Ale sam łańcuch już mi się spodobał. No i zapłaciłam za niego jakieś grosze.
W końcu jednak nadszedł impuls, by w końcu się zająć naszyjnikiem. Przeglądałam jakąś gazetę, a tam w trendach napisali, że w tym sezonie łańcuchy są super modne, lata 90, te sprawy. Były też ze dwa zdjęcia takich właśnie dużych łańcuchów. I to mnie tak natchnęło do przeróbki. W każdym razie potem obczaiłam sobie jeszcze takie łańcuchy na Pintereście i całkiem fajnie to wygląda.
Zaczęłam od odczepienia tych dużych ogniwek z koralikami.
Odczepiłam też zapięcie.
No i tak. W przypadku tego naszyjnika, zamiast klasycznego zapięcia, zastosowałam wielką agrafkę. Kupiłam kiedyś zestaw w Action za jakieś grosze. Pasuje jak ulał :D
A z tych odczepionych ogniwek powstała bransoletka. Ogniwka okazały się bardzo plastyczne, więc wygodnie się tworzyło.
I oto mój zestaw na bogato :D Z jednego naszyjnika mam dwie rzeczy, a jeszcze zostały mi te duże koraliki, więc można jeszcze coś stworzyć :)
sobota, 21 marca 2020
Obecna sytuacja sprzyja różnym pracom domowym i robótkom. Czas spędzany w domu może być dobrym momentem na różne większe i mniejsze naprawy. Tym razem zajmiemy się naszyjnikiem z lumpeksu, który kupiłam za zawrotną cenę 1 zł. W zasadzie była to dziecięca bluzka z doczepionym, krótkim łańcuszkiem i napisem "Happy". Żal nie brać. Łańcuszek był dla mnie za krótki, ale co to za problem :D
Co będzie potrzebne?
-łańcuszek
-kółka montażowe
-zapięcie do naszyjnika (opcjonalnie)
-szczypce
-bocianki
Bociankami zdejmujemy łańcuszek z naszyjnika.
Bierzemy wybrany łańcuszek o odpowiedniej długości. Można też od razu naszykować kółka montażowe, jeśli tamte nie pasują rozmiarem czy kolorem.
Przy pomocy bocianków i szczypiec zaczepiamy kółka montażowe po obu stronach, a następnie zaczepiamy łańcuszek.
Czas na montaż zapięcia. Nie jest to konieczne - można po prostu połączyć łańcuszek. Oby tylko można go było przeciągnąć przez głowę :D W każdym razie na drugim końcu łańcuszka montujemy zapięcie.
A po drugiej stronie kółeczko.
I gotowe :)
Można już nosić :)
I takim oto sposobem naprawiłam zbyt krótki łańcuszek w naszyjniku. Można oczywiście po prostu takowy przedłużyć, ale wtedy taka przedłużka powinna mieć pasujący rozmiar ogniwek (kolor niekonieczne, wiadomo, można sobie stworzyć coś kolorowego). Nic się nie marnuje (wymieniony łańcuszek można jeszcze wykorzystać), a biżuteria zyskuje nowe życie. Ten sposób sprawdzi się też przy zerwanym łańcuszku.
Dajcie znać, czy naprawiacie swoją biżuterię? :)