Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Testowanie. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Testowanie. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 25 sierpnia 2025

Pastele olejne Pentel | Metaliczne i neonowe

18:34:00 0 Comments
Hej!
W sklepach królują rzeczy do szkoły i oferta produktowa jest bogata. Słowem - jest w czym wybierać. Oprócz automatycznej temperówki, skusiłam się jeszcze na pastele olejne Pentel. W opakowaniu są dwa zestawy po 6 sztuk pasteli metalicznych i neonowych, a całość kosztuje 17,99 zł.
Dodam, jak zwykle na początku, że jestem amatorką, której rysowanie sprawia radochę, a celem wpisu jest pokazanie kolorów na kartce.
Z pastelami olejnymi mam niewielkie doświadczenie, ale od jakiegoś czasu bawię się takowymi (nie są jednak firmy Pentel). Planuję o nich wpis za jakiś czas. Ten zestaw z Biedronki fajnie uzupełni moją kolekcję.
Opakowanie pasteli Pentel:
Opakowanie zbiorcze nie jest niczym zabezpieczone, za to pudełeczka są w folii. Tak wyglądają opakowania poszczególnych pasteli:
Pastele metaliczne Pentel:
Ładnie błyszczą :)
Pastele neonowe Pentel:
Bardzo mocne kolory:
Czas na pokazanie kolorów na kartce. Tu niżej zwykła biała kartka:
Kolory na czarnej kartce:
Całkiem fajne są te pastele. Metaliczne ładnie się mienią w słońcu (którego aktualnie u mnie brak), neonowe są bardzo żywe. Oba rodzaje doskonale widać na papierze i białym, i czarnym. Testowałam je też na szarym (nie robiłam zdjęć) i na takim też są dobrze widoczne.
Same pastele są dość twarde. Nie mam porównania, jeśli chodzi o pastele metaliczne czy neonowe innych firm. Posiadam za to klasyczne kolory z Faber Castell i one są niezbyt miękkie i niezbyt twarde - w sam raz. Te natomiast są dużo twardsze i suche. Mnie to jakoś nieszczególnie przeszkadza. Fajnie uzupełniają mój zestaw pasteli, dobrze je widać i do tego były niedrogie - u mnie się dobrze sprawdzają :)

wtorek, 12 sierpnia 2025

Automatyczna temperówka Kayet z Biedronki

17:19:00 0 Comments
Hej!
Lubię ten czas, kiedy do sklepów wrzucają rzeczy niezbędne do szkoły. Czasem można znaleźć tam fajne produkty do tworzenia. Ja czaiłam się na automatyczną temperówkę. Mam co prawda zwykłe klasyczne temperówki, ale z racji problemów z ręką uznałam, że coś takiego ułatwi mi życie. Widziałam w gazetce z Biedronki, że tam taką temperówkę dostanę. Trochę się nachodziłam, bo co roku jest to samo - kartonowe standy są pełne różności, a w pewnym momencie robi się tam taki bałagan, że mózg staje. W końcu udało mi się ją znaleźć. Wzięłam różową, pewnie są inne kolory, ale nie chciało mi się szukać. Kosztowała 19,99 zł - bardzo przyzwoita cena, zwłaszcza, że w zestawie są baterie.
Oto i automatyczna temperówka Kayet z Biedronki:
W środku jest jeszcze instrukcja:
A oto sama temperówka. Można temperować cieńsze i grubsze kredki:
Pojemniczek jest całkiem spory i mieści sporo wiórek:
Dzięki antypoślizgowym naklejkom, temperówka trzyma się w miejscu:
Temperówkę Kayet testuję od paru dni i jestem bardzo zadowolona z zakupu. Przede wszystkim bardzo ułatwia mi kolorowanie, gdy ręka zawodzi - wystarczy chwilka i kredka jest zatemperowana. Do tego żadna kredka mi się nie złamała. Korzystam z kredek ołówkowych oraz bezdrzewnych - temperówka idealnie je temperuje. Sam produkt jest niedrogi i ma w środku baterie, więc można go od razu używać. Bardzo udany zakup :)

środa, 23 lipca 2025

Aparat dla dzieci Vision z Action | Pokrowiec na aparat

12:25:00 0 Comments
Hej!
Bardzo lubię różnego rodzaju aparaty cyfrowe, głównie te starsze i mam ich sporą kolekcję. Robię nimi zdjęcia, które potem pokazuję na Instagramie. Czasami efekty tych testów bywają zaskakujące :D Wielka szkoda, że w dzisiejszych czasach już się takich aparatów nie produkuje. Za to rynek zalewają proste aparaty dla dzieci, którymi nie tylko można pstrykać fotki czy kręcić filmiki, Często mają też wbudowane gry czy odtwarzacz muzyki.
Dziś właśnie napiszę kilka słów na temat tego typu sprzętu. Przez moje ręce przeszło parę aparatów dla dzieci. Co prawda o każdym z nich nie piszę, ale o tym muszę koniecznie, bo jest łatwo dostępny stacjonarnie i kosztuje niewiele. A jest to aparat dla dzieci Vision, który nabyć można w sklepach Action za 39,95 zł. Jest dostępny w kilku kolorach. 
Z racji tego, że wiem, jakie są aparaty dla dzieci, nie spodziewałam się niczego po tym zakupie. Właściwie kupiłam go tylko do testów, przede wszystkim z myślą o Instagramie. Poza tym, bardzo lubię testować aparaty cyfrowe i często im jest gorszy, tym lepszy. Jak się jest kreatywnym, można się doskonale pobawić... ;) 
Oto cyfrowy aparat fotograficzny Vision ze sklepu Action:
Jeżeli chodzi o opakowanie, to jest zaklejone i ciężko je otworzyć w taki sposób, żeby go nie rozerwać. Z tyłu są podstawowe informacje na temat tego sprzętu.
Podstawowe informacje z opakowania:
Rozdzielczość wideo: 1920x1080
Rozdzielczość zdjęć: 12 megapikseli
Wyświetlacz: 2 cale
Bateria: Li-on 200mAH
5 wbudowanych gier
Odtwarzacz mp3
Aparat obsługuje karty micro SD do 32 GB i trzeba sobie taką dokupić. W środku opakowania jest kabel do ładowania.
Zawartość pudełka po rozpakowaniu. Jest aparat, smycz, instrukcja oraz kabelek.
Aparat jest leciutki i przyjemny w dotyku. Serio :D Jest matowy, nie ślizga się.
Jak widać, ja jednak zaczepiłam swoją smyczkę. Chociaż lepiej założyć tę dołączoną do zestawu, bo jest dłuższa i można aparat zawiesić na szyi. Jestem praworęczna, a smycz zaczepia się po drugiej stronie, więc ta moja i tak nic mi nie daje :D 
Aparat ma różne filtry: kolorystyczne, kalejdoskopy. Do tego różnego rodzaju ramki i nakładki (okulary, wąsy, rogi itp). Można więc się pobawić. Jest też możliwość dodania daty i godziny na zdjęcia (ja to zazwyczaj wyłączam). Same zdjęcia najlepiej wyglądają na wyświetlaczu aparatu. No, ale ja osobiście nie spodziewałam się wybitnej jakości fotek. W ogóle to mój egzemplarz ma pewną wadę. Mianowicie kiedy trzymam go prosto, to na wyświetlaczu (i potem na zdjęciu) tego nie widać. Muszę więc trzymać aparat krzywo, żeby zrobić proste zdjęcie. 
Poniżej kilka zdjęć z tego aparatu. Nie testowałam wszystkich efektów kolorystycznych i ramek. 
To czarne to motyl :D
Tu kilka zdjęć z losowymi filtrami:
Nie będę się rozpisywać na temat tego aparatu. Jaka jest jakość, każdy widzi. Nie wiem, czy zdjęcia z aparatów 0,1 megapiksela nie wypadają lepiej - a takie dwa egzemplarze mam w swojej kolekcji :D Jeśli chodzi o odtwarzacz mp3, to go nie testowałam. Gier także nie, ale jak będę miała chwilę, to na nie zerknę. Póki co nie mam zbyt dużo czasu, a jak mam zagrać, to jednak wolę moje stare Nintendo.

Właściwie to głównym bohaterem wpisu miał być pokrowiec na aparat. Ale stwierdziłam, że przy okazji pokażę zdjęcia z tego sprzętu. W każdym razie, jeśli chodzi o etui, zrobiłam je z włóczki Alison & Mae z Action (z tych małych motków). Jest to coś w rodzaju torebeczki na szyję. Dodałam trochę kolorowych kwiatków.