I express myself through art | Super kreatywny blog

Dzisiaj kolejna chusta, tym razem bardzo kolorowa :) Jakiś czas temu kupiłam w TEDi 4 motki włóczki Coco. Akurat była wyprzedaż. Planowałam użyć tej przędzy właśnie na chustę. Trochę mi zajęło wybranie wzoru, bo jakoś nic mi nie pasowało, albo obawiałam się, że włóczki zabraknie. W końcu zdecydowałam się na model 13 z gazetki "Szydełkowe Chusty na 4 pory roku". Szydełkowałoby mi się bardzo miło i przyjemnie, gdyby nie to, że włóczka Coco z TEDi jest koszmarna. Ja nie zauważyłam tego w sklepie (bo na wierzchu nie było tego widać), ale to wygląda tak, że nitka jest bardzo nierówna. Bardzo często na długości jest bardzo gruba, by zaraz przejść w bardzo cieniutką. Szkoda, że coś takiego trafia do sprzedaży...

Dobrze, że chociaż kolory ładnie się prezentują. Ja bardzo lubię kolory, więc taka chusta jak najbardziej mi pasuje :)
Etykiety z włóczki Coco z TEDi:
A tyle włóczki mi zostało:

Jakiś czas temu zrobiłam klasyczną trójkątną chustę w trzech kolorach. Chciałam zużyć trochę włóczki i się udało :) Jest to standardowy wzór, czyli babciny trójkąt (granny triangle). Bardzo lubię robić takie chusty, bo jest to bezpieczna opcja - zawsze będą wyglądać dobrze :) Tym razem zrobiłam dużą chustę, a nie tylko na szyję, jak mam w zwyczaju. Oczywiście i ta nada się do otulenia szyi, ale można także okryć nią ramiona. 

Kiedyś w Action dostępne były włóczki Alison & Mae o nazwie Ufo. Kupiłam wtedy dwa motki (a może powinnam napisać: spodki :D) - jedną robótkę już pokazywałam >>tutaj<<. Drugi motek leżał i czekał, aż w końcu go wyciągnęłam z włóczkowego kosza. I postanowiłam zrobić najzwyklejszą chustkę, czyli trójkąt babuni (granny triangle). Jest to niewielka chustka, można ją nosić na przykład na głowie, ale też pod szyją. Ja na ten moment zdecydowanie preferuję drugi sposób. Do takiego trójkąta dorabiam sobie sznurki do zawiązania i już, gotowe - można nosić :) Kolory kojarzą mi się trochę ze wschodem/zachodem słońca, ale też z jesiennym liściem. Będzie więc idealnie rozświetlać szare jesienne dni :)

Dzisiaj kolejna chusta, ale jak na razie ostatnia :) Jakiś czas temu pokazywałam drobne zakupy z Action oraz Woolworth >>klik<< i prezentowałam tam włóczkę Twisty yarn Alison & Mae Specials. Kupiłam ją z myślą o konkretnym projekcie. Planowałam zrobić z niej chustę.

Zanim przejdę do chusty, dodam kilka słów od siebie na temat przędzy. We wspomnianym wyżej wpisie pisałam, że włóczka kosztuje 15,50 zł za motek i do wyboru są inne kolory. Przędza ma dwie spore wady. Po pierwsze jest źle nawinięta i już w sklepie się rozwala. Niżej na zdjęciu można to zobaczyć. Te moje motki nie wyglądają jeszcze tak źle, były gorsze. Bardzo to komplikuje sprawę, bo jak ta włóczka się poplącze, tak kaplica. Bardzo ciężko ją rozplątać. Jak ktoś jest niecierpliwy, to trzeba uważać. Po drugie przędza bywa nierówna i ma zgrubienia.

Wzięłam się ostatnio za zużywanie włóczki z Action Alison & Mae Specials Color Bundle i robię z nich ażurowe chusty. Powstała jeszcze jedna - tym razem jest to zupełnie inny wzór. Poprzednie chusty, jakie prezentowałam na blogu, zrobiłam węzłami Salomona. 

Tutaj pierwszy wpis o tej włóczce >>klik<< - jest tam pokazana banderola

Tutaj drugi wpis, z dwiema chustami >>klik<<

Tym razem z włóczki Alison & Mae Specials Color Bundle powstała nieco inna chusta. Zmieszałam dwie przędze, więc jest to coś bardzo kolorowego (a to bardzo lubię). Wzór jest bardzo prosty (link niżej), ale chyba prostota najbardziej mi się podoba. Chustę zrobiłam z myślą noszenia jej pod szyją, ale można też ją zarzucić na ramiona.

Wzór na chustę z wpisu wzięłam ze strony Pinterest. Wystarczy kliknąć na zdjęcie i się powiększy.

Ponad rok temu pokazywałam chustę z węzłów Salomona >>klik<< i wtedy też napisałam kilka słów o włóczce z Action Alison & Mae Color Bundle. Nie wiem, co mnie podkusiło, żeby tę przędzę kupić - bo to włóczka z poliestru, ale nie ma już sensu tego rozpamiętywać. A że miałam trzy motki, to coś trzeba było zdziałać. Wzięłam więc włóczkę i zrobiłam kolejne chusty z węzłów Salomona. I takie ażurki to chyba najlepsze wyjście w przypadku sztuczydeł. Jeśli chodzi o chustę z zeszłego roku, to dobrze mi się ją nosi. Zakładam ją pod szyję przy niezbyt wysokich i niezbyt niskich temperaturach - wtedy najbardziej się sprawdza. Ale oczywiście, poliester nie jest dla wszystkich, wiadomo. 

Te chusty robiłam z myślą o noszeniu ich pod szyją, bo tak najbardziej lubię :) 

Dzisiaj na blogu niebieskości - znaczy się rzeczy w kolorze niebieskim. Zrobiłam je już jakiś czas temu na prezent. Czas na prezentację :) Jak dobrze pamiętam, tworzyłam z włóczki Alison & Mae Medium.

Na początek - prosta chustka na szyję/głowę/na co się chce:
Maskotki być muszą!
Niebieski pierożek, bo dlaczego nie ;)
I niebieski kocurek. Miau! 

W swoich zbiorach miałam schowaną jeszcze jedną włóczkę Alison & Mae Printed Ombre Cake Specials i nadszedł jej czas. Wymyśliłam sobie chustę, bo dawno takiej nie robiłam. No to włóczka w ruch, szydełko w łapki i tworzymy.

Jakiś czas temu kupiłam trochę włóczek z Action - jak rzucili, trzeba było nabyć i skitrać, no bo potem może nie być. Zakupiłam między innymi przędzę Alison & Mae Specials Printed Ombre Cake, niżej banderolka:Szydełko ma tę magiczną moc, że potrafi skutecznie zająć myśli. A że tego potrzebowałam, to złapałam za włóczkę. Plan był tak - zrobić chustę, ale nie za dużą i wykorzystać w miarę możliwości cały motek. Wybrałam wzór Erigeneia - jest dostępny za darmo tutaj. Ale od razu zaznaczam, że trochę go zmodyfikowałam. Ogólnie uważam, że szydełkowe chusty są nieziemsko piękne, ale ja noszę je na szyi, a nie narzucone na plecy. Dlatego też nie chciałam, żeby była taaaaaka wieeeelka. Ze wzoru zrobiłam w sumie 24 rzędy, a następnie wykończyłam po swojemu. Motek poszedł prawie cały, została odrobina. 

A oto i chusta:
Wjeżdża flesz, bo ciemno:
I z bliska: