Czasem wrzucam tutaj posty (jak to się mawia) "dla beki" czy też "dla jaj", bo jednak w życiu nie wszystko się udaje. Zwłaszcza, jak człowiek zajmuje się robótkami czy ogólnie DIY, to już w ogóle może coś nie wyjść. Mnie takie (ładnie mówiąc) nieudane rzeczy się zdarzają, ale nie wszystko pokazuję, bo wiadomo, trzeba mieć jeszcze czas na życie. A nie tylko focić swoje nieudane wytwory i je rozpamiętywać. No cóż, ja ciągle coś przerabiam i tworzę, no tak to już jest, że czasem wyjdzie, czasem nie wyjdzie ;)
Naszło mnie jakiś czas temu ochotę wydłubać sobie kapelusik na głowę. Jeden już zrobiłam, tyle że to był taki chunky kapelusz. A potem chciałam mieć taki, jak to się mówi niepoprawnie, z "babcinych kwadratów", ale takich kwiatkowych. Znalazłam wzór w necie, bo internet już zaraz chyba pęknie od inspiracji i wzorów. Pełno tego jest, są wzory i tutoriale, nie ma problemu, by coś zdziałać. No to zaczęłam dłubać.
Niestety, ale w trakcie robótki wyszło na to, że jednak kapelusika nie będzie. Nie, to nie. Nie ma co się obrażać. Żeby już nic nie pruć (bo mi się nie chciało), to pomyślałam, że skoro nie będzie kapelutka, to ja sobie zrobię czapkę. Mam przecież milion robionych przeze mnie czapek, to dojdzie już tylko jedna do kolekcji. Z założenia kapelusik miał być w szalonych kolorach, może trochę psychodeliczny, może oczojebny (różne są gusta, wiadomo), to kontynuowałam projekt. I zrobiłam czapkę. Wygląda tak:
Pamiętajcie, że moja plastikowa głowa ma bezobjawowe włosy, więc nakrycie głowy wygląda czasami na za duże:Kolory idealne na wycieczkę po lesie, może będę bardziej widoczna i nikt nie pomyli mnie z dzikiem?
Na płasko wygląda to tak:
Nie wszystko w życiu wychodzi, ale nie ma się co łamać ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz