Dawno nie było tu zatrzymanych drobin, czyli moich kreatywnych dzienników. Niezbyt miałam chęć na klejenie papierków, poza tym w życiu ciągle jest coś do zrobienia. Dużo za to szydełkowałam.
W każdym razie w grudniu skończyłam herbatkowy journal. Tworzyłam go kilka miesięcy z racji tego, że wklejałam tam opakowania po herbatkach, które wypiłam, a to jednak trwało. Co jakiś czas doklejałam kawałek opakowania, saszetkę albo kartonik. Do tego przyklejałam oczywiście naklejki i inne elementy. Jedyną rzeczą, którą kupiłam specjalnie z myślą o tym journalu, były naklejki z motywem kubków herbaty (są z Temu). Nie są idealne, bo na części z nich są kostki cukru, a ja herbat nie słodzę. Być może to głupie, ale po prostu mi się to gryzło. Naklejki jednak zużyłam wszystkie. Ale powiem Wam, niektóre herbatki trzeba było wspomóc miodem, bo były bez smaku.
__wm.jpg)
__wm.jpg)
__wm.jpg)
__wm.jpg)
__wm.jpg)
__wm.jpg)
__wm.jpg)
__wm.jpg)
__wm.jpg)
__wm.jpg)
__wm.jpg)
__wm.jpg)
__wm.jpg)
__wm.jpg)
__wm.jpg)
__wm.jpg)
__wm.jpg)
__wm.jpg)
__wm.jpg)
__wm.jpg)
__wm.jpg)
__wm.jpg)
__wm.jpg)
__wm.jpg)
__wm.jpg)
__wm.jpg)
__wm.jpg)
__wm.jpg)
__wm.jpg)
__wm.jpg)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz