niedziela, 17 grudnia 2023

Kredki w metalowym pudełku DecoTime z Action | Nowe kolory

07:28:00 0 Comments
Hej!
Uwielbiam kolorowe kredki i jak widzę w statystykach, ludzie odwiedzający bloga chyba też je lubią. Przynajmniej mam taką nadzieję ;) Najczęściej odwiedzane wpisy to zdecydowanie te o przyborach artystycznych z Action. Nie ma co się dziwić - w tym sklepie mnóstwo jest różności i do tego niedrogich. 
Dzisiaj chcę pokazać kolejne tanie kredki ze sklepu Action. Są to kredki DecoTime, dostępne w metalowych pudełkach. Za jedno opakowanie 18 sztuk trzeba zapłacić 8,95 zł. Do kupienia na dziale kreatywnym w Action.
Zanim przejdę do rzeczy, zaznaczę (jak zwykle) na początku, że jestem amatorką i moim celem jest zaprezentowanie kolorów kredek.
Wszystkich kredek z tej serii jest 250 sztuk i ja ich wszystkich nie mam. Pisałam już o kredkach w puszce DecoTime >>tutaj<< oraz o dwóch zestawach po 44 sztuki >>tutaj<<. Na oficjalnej stronie decotime.eu można zobaczyć próbnik ze wszystkimi kolorami >>tutaj<<. Szkoda, że nie da się tych kredek kupić wszystkich naraz, tylko raz dadzą takie, raz siakie, a teraz dostępne są te, które prezentuję we wpisie. Producent napisał, że są to nowe kolory. Mają też nowe opakowania. Oto i kredki DecoTime w metalowych opakowaniach - 3 zestawy po 18 sztuk:
Zacznę od zestawu fioletowo-różowego. Opakowanie wygląda tak:
Napisali, żeby użyć normalnej temperówki. Ciekawe, jaka jest nienormalna. A w ogóle to znowu użyli słowa "krekdi" XD.
Kredki w środku są na plastikowej tacce. Ogólnie to latają po opakowaniu, grzechoczą i obijają się. No telepią się po prostu.
Kredki z bliska:
Na każdej kredce jest numer oraz nazwa. Producent pisze, że mogą być używane np. do kolorowania po numerach. 
Kolejny zestaw, z żółciami i czerwieniami:
I na koniec niebieskości i zielenie:
Jedna z nieudanych kredek. W sumie trafiły mi się dwie uszkodzone, ale za takie pieniądze to się nie będę czepiać. Jedna kredka z tego zestawu kosztuje 50 groszy.
No i oto kolory na kartkach (szkicownik 120g):
Ja już się przyzwyczaiłam do tego, bo to nie są moje pierwsze kredki DecoTime, ale kolory na kredce różnią się od właściwego koloru w kredce. Tutaj poniżej kolor 046:
A tu 011:
Jak dla mnie są to przyjemne kredki. Nie są zbyt twarde i oporne (chociaż trafiło się kilka takich, które trzeba było "docisnąć"). Z drugiej strony nie są też jak masełko, ale ja nigdy nie miałam super mięciutkich kredek. Ale tutaj piszę o kredkach za 8,95 zł, gdzie za jedną wychodzi 50 groszy. Producent napisał na opakowaniu, że to "profesjonalna" jakość. Teraz to na wszystkim piszą "dla prawdziwych profesjonalistów", "najlepsza jakość", "prestige", "innowacja", "luksusowe". Bla, bla, bla. W Action nie ma profesjonalnych kredek. I tyle.
Jak na moje kolorowankowe potrzeby, kredki są wystarczające. Jest dużo ładnych kolorów, są fajnie zapakowane, mają numerki i jeszcze są tanie. 

sobota, 16 grudnia 2023

Mini maszyna do szycia Łucznik

07:42:00 0 Comments
Hej!
Nie mam specjalnego talentu do szycia na maszynie, ale takie urządzenie bardzo przydaje się w domu. Parę miesięcy temu zastanawiałam się, jaką maszynę kupić. Wybór jest ogromny, ale mój ograniczony budżet hamował wszelkie fantazje zakupowe. Zdecydowałam się w końcu na mini maszynę do szycia Łucznik. W ofercie tej znanej marki od lat są te mini maszyny. Ogólnie, jak się zorientowałam, przeznaczone są głównie dla dzieci. Ale nie tylko. Mogą się przydać w domu przy drobnych przeróbkach. Ja potrzebowałam maszyny, którą będę raz na jakiś czas coś tam cienkiego zszywać. Dlatego właśnie zamówiłam sobie mini maszynę od Łucznika. Ja kupowałam ją parę miesięcy temu, kosztowała 259 zł i zakupiłam ją w oficjalnym sklepie marki. Mój model to Mini Blue. Kolejne modele serii mini pewnie się różnią, ja opisuję mój własny :) 
Najpierw pokażę opakowanie maszyny. Pudełko jest porządne i ma rączkę do przenoszenia. Jest więc i wygodnie.
Po otwarciu pudełka ukazały się akcesoria oraz instrukcja. 
A oto o maszyna w środku:
Wyjęłam!
Maszyna ma osłonkę na ciekawskie paluchy:
Podłączyłam, świeci, działa ;)
Kilka faktów od producenta (ze strony sklepu):
  • 12 programów szycia
  • ściegi: prosty, zygzak, kryty
  • możliwość szycia automatycznego (dwie prędkości, przełączanie suwakiem) lub z użyciem nożnego regulatora obrotów
  • osłona igły, która skutecznie chroni palce
  • szycie wsteczne (dźwignia)
  • automatyczne nawijanie nici na szpulkę
  • regulacja naprężenia nici
  • zamontowany w obudowie nożyk do obcinania nici
  • „wolne ramię” (nieco niestandardowe), które ułatwia obszywanie nogawek i kołnierzyków
  • chwytacz rotacyjny (łatwe wkładanie szpulki)
  • oświetlenie LED
  • małe wymiary, niewielka waga
  • bardzo prosta obsługa
  • rączka do przenoszenia
A to moje wyposażenie:
  • 2 szpulki z nicią górną (biała i czarna)
  • 2 metalowe szpulki dolne (biała i czarna nić)
  • 2 igły
  • nawlekacz do nici
  • osłonka na palce
  • stopka uniwersalna
  • stopka do obszywania dziurek na guziki
  • nożny regulator obrotów (pedał)
  • zasilacz
Tak jak napisałam wyżej, potrzebowałam maszyny do zszywania cienkich tkanin, drobnych przeróbek, a do tego bardzo prostej w obsłudze. No i takiej, którą wyciągnę raz na jakiś czas. I maszyna Łucznik Mini Blue spełnia te wymagania (w sumie co to za wymagania... :D). Jest naprawdę prosta w obsłudze, dziecko także sobie poradzi. Instrukcja dołączona do maszyny jest bardzo klarownie rozpisana, są też zdjęcia - w razie co nie ma żadnego problemu. Ma funkcje, które mi w zupełności wystarczają do drobnych prac krawieckich. 
Sama maszyna jest wykonana średnio, dużo w niej plastiku i ja się ciągle obawiam, że coś połamię albo urwę. Ale mówimy o bardzo tanim produkcie. Nie czepiam się więc. Kiedyś Łucznik miał w ofercie bardzo porządne maszyny. Wiem, bo szyłam na takiej u mojej babci. Teraz to sami wiecie, jakiej jakości są produkty. Ale Mini Blue ma mi służyć od wielkiego dzwona. Użyłam jej kilka razy, śmiga aż miło. Zszywałam nią podszewkę w kurtce, szyłam też podszewki do torebek i maszyna daje radę. Ponoć można też nią zszyć nieco grubsze tkaniny, ale nie próbowałam i trochę jednak bym się obawiała, że coś popsuję (a jestem totalną szyciową amatorką). Ale jeśli coś tam takiego pozszywam, to dam znać.
Ogólnie, jak na małe wymagania, maszyna jest ok. Mnie się bardzo przydaje :)

piątek, 15 grudnia 2023

Flamastry Glam Girls Duo Stamp Markers z Action

16:38:00 0 Comments
Hej!
Na dziale kreatywnym dla dzieci w Action znaleźć można podwójne flamastry ze stempelkami. Kosztują niewiele, bo niecałe 5 zł i są różne kolory do wyboru. Ja pokażę dzisiaj takie:
Na opakowaniu pokazane są kształty stempelków:
Reszta informacji na opakowaniu:
Tak prezentują się mazaki-stemplaki:
Jedna końcówka jest ze stemplem:
A druga to zwykły flamaster:
A to kolory na kartce (mam chwilowo tylko szkicownik 120g). Trochę się rozczarowałam...
Niestety, niektóre flamastry są wyschnięte:
Tu jeszcze próba z różnym naciskiem stempelka na kartkę:
Mazaczki nie przebiły kartki szkicownika:
A to mazaki na zwykłej, cienkiej kartce. Tutaj stemple przebijają:
Daaaawno temu miałam tego typu mazaki. Miały świetne stemple (bardzo podobały mi się mrówki). Naprawdę rewelka. Te niestety ciężko mi ocenić, bo jeden jest trochę wyschnięty, reszta też jest toporna. A mazak to jednak powinien sunąć po karteczce. Ale sam pomysł jest dobry, bo mini stempelki się przydają. A tu jest dwa w jednym :D

czwartek, 14 grudnia 2023

Jak usunąć naklejkę? Domowe sposoby DIY

16:38:00 0 Comments

Hej!
Naklejki to fantastyczna sprawa. Mogą coś upiększyć, coś zakryć, cieszyć oko. Gorzej, jak trzeba się naklejki pozbyć. Są takie, które nie sprawiają żadnych problemów i odchodzą z naszego życia (lub ze ścian) szybciej, niż się zdąży kichnąć. Ale bywają tak problematyczne, że potrafią zniszczyć wszystko, łącznie z dobrym nastrojem. 
Do usuwania naklejek są specjalne preparaty, ja natomiast napiszę o kilku domowych sposobach. W sumie jest to wpis nie tylko o samych nalepkach, ale ogólnie i o lepkich powierzchniach. Pamiętajcie tylko, że:
nie każdy sposób nadaje się do wszystkiego
najpierw należy wypróbować dany środek na kawałku powierzchni, by nie zniszczyć całości
czasem nie uniknie się chemii
I ogólnie - trzeba uważać, jak to ze wszystkim :) Jeżeli chodzi o sposoby, które przedstawiam w tym wpisie, większość już wypróbowałam. Wpisy przeplatam zdjęciami różnych naklejek.

Olejek pomarańczowy
Zacznę od mojego ulubionego sposobu na usuwanie naklejek. Jest to olejek pomarańczowy (eteryczny, nie jakieś tam miksy zapachowe). Wystarczy dać kilka kropelek na wacik, a potem można już czyścić powierzchnię. U mnie sprawdza się m.in. do szkła oraz urządzeń elektronicznych. Usuwałam z pomocą olejku pomarańczowego naklejki z mini kamery i discmana. Z tego drugiego zmazał trochę koloru plastiku, ale discman jest stary, więc jakoś szkoda mi nie było. Tak jak pisałam wyżej, po prostu trzeba uważać. Olejku pomarańczowego używam głównie do małych powierzchni. Zazwyczaj nie stosuję go do plastiku, bo może go odbarwić. Olejków eterycznych nie należy stosować na metalowych powierzchniach. 
Woda
Czasami wystarczy coś namoczyć na trochę w wodzie i naklejka sama złazi. Ja stosuję ten sposób głównie do szkła, ale też do różności plastikowych.
Olej
To jest też moja metoda na nalepki na szkle czy plastiku, ale bardziej oporne. Wystarczy trochę zwykłego oleju, np. rzepakowego. Wystarczy natrzeć powierzchnię, na chwilę zostawić, a potem zmyć.

Masło orzechowe
Wystarczy naklejkę posmarować masłem orzechowym, odczekać chwilę, zmyć i gotowe.  Ponoć to też dobry pomysł :) A jeszcze jeśli ktoś lubi takie masełko, to poprawi sobie nastrój zapachem. 
Ocet
Kiedyś w jakimś poradniku natrafiłam na radę, że naklejki można pozbyć się przy pomocy octu winnego. Ja sama nie stosowałam tej metody, daję tylko znać. A może ktoś z Was pozbył się naklejki za pomocą octu?
Rozpuszczalnik
Nie wiem, czy kojarzycie urządzenia elektroniczne z taką jakby gumową powierzchnią (nie wiem, jak to się nazywa fachowo). Ja miałam coś takiego przy kamerze (konkretnie przy klapce baterii, obok paska do jej trzymania, więc w bardzo problematycznym miejscu). Kiedyś chciałam wyjąć tę kamerę z pokrowca i nagle czuję, że moja dłoń staje się lepka. Nie mogłam się pozbyć tego lepkiego czegoś z urządzenia. Nie miałam pomysłu. Ale zapytałam mojego kolegę, który wie dużo rzeczy na różne tematy i doradził mi rozpuszczalnik. Wzięłam benzynę ekstrakcyjną i zaczęłam przecierać powierzchnię. Umordowałam się, ale było warto. Teraz bez problemu mogę złapać kamerę, bo już się nie lepi.
Naklejka
Zaraz, zaraz... To w końcu wpis o pozbywaniu się naklejek, no to jak usunąć naklejkę naklejką? Tutaj bardziej mi chodzi np. o książki czy pudełka z produktami i tego typu rzeczy, gdy cena jest nadrukowana albo tak naklejona, że lepiej nie odklejać. Nie twierdzę, że coś takiego zawsze trzeba zaklejać, ale np. gdy dajemy komuś prezent, to wiadomo. Ja właśnie tak robię. Widziałam też, że niektórzy zamazują cenę, ale zazwyczaj i tak ją widać. Także najlepiej wtedy nakleić jakąś fajną naklejkę :)
A tutaj, jak widać niżej - oderwałam nalepkę z ceną i zniszczyłam okładkę. Cóż...

Czytałam jeszcze, że pozbyć się naklejki można za pomocą kremu nawilżającego, rozpałki do grilla (:O), gumki do ścierania i WD-40. Tych sposobów nie stosowałam, ale tak jak w przypadku octu, daję znać, że coś takiego jest i ponoć działa. Ja osobiście staram się unikać chemii i te domowe sposoby, które przedstawiłam wyżej, zazwyczaj mi się sprawdzają :)