poniedziałek, 7 kwietnia 2025

Martina Calvi - The art of memory collecting

Hej!
Dzisiaj o książce na którą czaiłam się od dłuższego czasu i w końcu nabyłam ją na swoje urodziny. Jestem świeżo po lekturze i zapraszam na moją recenzję książki Martiny Calvi "The art of memory collecting".
O Martinie Calvi wspominałam już w dwóch wpisach - Guzikowe akcesoria DIY oraz Pudełko na skarby DIY. Ale właściwie kim jest Martina? Jak sama o sobie pisze w książce, jest twórczynią sztuk mieszanych działającą w internecie. Mieszka w Sydney w Australii i od dziecka kolekcjonuje wspomnienia. Właśnie tak nazywa to, co tworzy - sztuką kolekcjonowania wspomnień. Stąd także pochodzi tytuł jej pierwszej książki, czyli "The art of memory collecting". Współpracuje ze znanymi firmami, podróżuje i tworzy. 
Książka "The art of memory collecting" jest w języku angielskim, została wydana w 2024 roku. Ma piękną twardą okładkę, w ogóle całość cieszy oko. Autorką fotografii jest Petrina Tinslay. Ja swój egzemplarz kupiłam w księgarni Świat Książki za 80,50 zł.
A co to jest to całe "kolekcjonowanie wspomnień"? To właściwie własnoręczne tworzenie journali i innych pięknych rzeczy, jak ziny, kartki czy inne cudowności. Sama Martina pisze, żeby nazywać to, jak się komu podoba - ona po prostu nazwała to kolekcjonowaniem wspomnień. W dzisiejszych czasach prawie wszystko jest cyfrowe, wiele rzeczy trzymamy w chmurach, stąd ta chęć tworzenia różnych rzeczy, które mają jakieś znaczenie, z czymś się kojarzą i po prostu mają być zapamiętane. Do tego projektowanie, ozdabianie, przyklejanie i najważniejsze - wspaniały proces twórczy, który ma cieszyć i być inspirujący. 
W książce znajdziemy podstawowe informacje o kolorach, wzorach, teksturze i naklejkach. Następne strony to projekty takie jak: journale, ramki ze wspomnieniami, puszki na skarby, ziny, medaliony i inne. Wszystko doskonale opisane i pokazane na pięknych zdjęciach. Dodam tutaj, że nie jestem mistrzem w języku angielskim, ale treść nie sprawiła mi dużego problemu. Znalazło się parę słówek, które sobie od razu przetłumaczyłam, ale poza tym wszystko było zrozumiałe. Ale to może dlatego, że mniej więcej znam słownictwo związanie z rękodziełem.
Sama książka "The art of memory collecting" jest dla mnie szalenie inspirująca. W trakcie lektury wpadłam na kilka pomysłów (nawet niekoniecznie związanych z tematem lektury), naszło mnie również parę refleksji. Jeśli książka tak działa, to bardzo dobrze. W ogóle, jest to pozycja bardzo przyjemna dla oka, już samo przeglądanie zdjęć wprawiło mnie w dobry nastrój. Zaglądałam do niej już z pięćset razy :D
Jeśli chodzi o projekty, to niektóre rzeczy robiłam już wcześniej sama z siebie, jak choćby journale, mini pudełeczka ze skarbami czy medalion ze zdjęciem. Albo kapsułę wspomnień - to akurat stworzyłam w dzieciństwie. Na pewno planuję zrobić ramki ze wspomnieniami, bardzo mi się ten pomysł spodobał. 
Jak dla mnie "The art of memory collecting" jest super - inspiruje, wprawia w dobry nastrój, dodaje skrzydeł przy tworzeniu. Martina Calvi pracuje nad kolejną książką i jestem jej bardzo ciekawa. 
Poniżej kilka losowych stron:

piątek, 4 kwietnia 2025

Drukarka termiczna Drukuś

Hej!
Temat druku termicznego przewija się u mnie na blogu już od dłuższego czasu. We wpisie Kreatywne wykorzystanie drukarki termicznej wspomniałam, że zamierzam zmienić model mojej drukarki. Miałam drukarkę Paperang, jednak aplikacja do niej nie spełniała do końca moich oczekiwań. Każda drukarka termiczna działa z określoną aplikacją. Nie każda aplikacja będzie kompatybilna z każdym modelem, dlatego warto zajrzeć do instrukcji, aby sprawdzić, której należy użyć. W każdym razie, po przejrzeniu ofert drukarek termicznych, ostatecznie zdecydowałam się na najpopularniejszy model. I tak w moje ręce wpadł Drukuś. Różne są zestawy do wyboru - z papierem, bez papieru, z mazakami itp. Ja kupiłam drukarkę razem z papierem (11 sztuk) za 45 zł. Wybrałam niebieskiego kotka. Szkoda, że wybór kolorów jest niewielki (różowy/niebieski), ja bym chciała np. zielonego albo żółtego. No, ale - w końcu to nie kolor jest najważniejszy :D
Zanim przejdę do mojej opinii o Drukusiu, napiszę kilka najważniejszych informacji:
  • drukarka termiczna drukuje na papierze termicznym, czyli takim, na jakim drukuje się paragony i bilety - nie trzeba do niej tuszu/toneru
  • wydruki są czarno białe
  • wydruki z czasem znikną lub się wytrą (naklejenie taśmy czy laminowanie nic nie da)
  • mało kontrastowe zdjęcia mogą być niewidoczne lub źle wyglądać na wydruku
  • dokupić można różne papiery: kolorowe, samoprzylepne, drukujące na niebiesko, przezroczyste (więcej we wpisie Jaki papier wybrać?)
  • nie jest to tylko i wyłącznie drukarka dla dzieci - więcej we wpisie Kreatywne wykorzystanie drukarki termicznej
Wracamy do Drukusia! Oto moja drukarka:
Bardzo podoba mi się to, że można do niej doczepić smycz. Lubię takie gadżety :D
Tak wygląda tył. Jakby co, dół jest niezbyt stabilny i lepiej, żeby drukarka pracowała na leżąco :D
Żeby dostać się do komory na papier, wystarczy nacisnąć przycisk:
W moim zestawie był kabelek do ładowania, instrukcja oraz papier:
Mój Drukuś działa z aplikacją Fun Print i używam jej w języku angielskim, bo polska wersja jest źle przetłumaczona. Aplikacja jest darmowa, jednak zawiera reklamy. I jak przychodzi chęć na wydruki, to bardzo często trzeba swoje odczekać. Ale poza tym działa bez zarzutu - szybko się łączy z drukarką, nic się nie rozłącza. Do tego ma dużo opcji. Dzięki tej aplikacji można bez problemu wydrukować obrazki i zdjęcia, etykiety, teksty, dokumenty. Jest też funkcja skanowania oraz cała zakładka z narzędziami opartymi na sztucznej inteligencji. Do tego jest sporo różnych gotowych szablonów i obrazków. 
Na razie wydrukowałam trochę zdjęć i jestem pozytywnie zaskoczona. W aplikacji można sobie ustawić jakość i gęstość.
Przy okazji, postanowiłam porównać wydruki z Paperang i Drukusia. Specjalnie więc wydrukowałam na Drukusiu to samo, co już miałam z Paperang. Jeżeli chodzi o ustawienia, to w Paperang są domyślne (u mnie nie da się nic ustawić), w Drukusiu - HD, gęstość (density) 100%.

Na górze - Paperang, na dole - Drukuś:
Z bliska - Paperang:
I Drukuś:
Po lewej stronie Paperang, po prawej - Drukuś. Od razu zaznaczam, że wydruki na tych kolorowych papierach wyglądają zupełnie inaczej, niż na białych. I z mojego doświadczenia wynika, że najczęściej wydruk na białym papierze jest najlepszy. Ale warto się pobawić i potestować różne papiery i różne ustawienia (no i kombinować z obrazkami).
I jeszcze wydruki z Drukusia. Bocian średnio wyszedł na żółtym papierze i na dodatek wydruk prawie się porwał. Z tymi ząbkami trzeba ostrożnie. A najlepiej delikatnie pociągnąć papier i dopiero wtedy odciąć wydruk - wtedy mniejsza szansa na zniszczenie obrazka czy tekstu.
Wydruk z Drukusia na przezroczystym papierze samoprzylepnym (przy tym papierze lepiej użyć nożyczek):
Nie byłabym sobą, gdybym nie zrobiła pokrowca i smyczy :D
Mnie się Drukuś podoba - jest to dobra drukarka w dobrej cenie. Do tego ma dobrą aplikację, co prawda z reklamami, ale można pobawić się ustawieniami. Ja z zakupu jestem zadowolona :)

środa, 2 kwietnia 2025

Pudełko na skarby DIY

Hej!
Bardzo lubię miniaturki oraz różnego rodzaju skarby. I nie tylko ja - widuję ostatnio sporo puszek przerobionych na portfele czy miniaturowe pokoiki. Tego typu miniaturkę w puszce widziałam także u wspominanej niedawno Martiny Calvi (wpis Guzikowe akcesoria DIY). Ja sama kiedyś skusiłam się na zrobienie miniatury i był to Mini domek dla pluszaka DIY. Tym razem postanowiłam zrobić właśnie takie pudełko na skarby.
Żeby je zrobić, potrzebna jest zamykana puszka lub pudełko w dowolnym rozmiarze. Ja wykorzystałam puszkę po perfumach. Mam ich sporo i ciągle coś z nimi robię :D Na górę puszki nakleiłam tkaninę. Kiedyś kupiłam ją w Action i ma bardzo mocny klej, stąd właśnie wszystkie moje puszki nią ozdabiam. Wolałabym inny wzór, ale nie ma co narzekać.
Środek puszki czy pudełka ozdabiamy wedle własnego gustu. Ja najpierw nakleiłam kolorowy papier i użyłam do tego dwustronnej taśmy. W dolnej części już nic więcej nie naklejałam, za to na górze przykleiłam koronkę oraz dwa napisy. Do tego jest jeszcze ramka z moim ulubionym bocianem białym. Ramkę mam ze sklepu Złotóweczka i z początku nie wiedziałam, jak ją przykleić, bo z tyłu jest filc. W końcu użyłam do tego dwustronnej piankowej taśmy oraz kleju błyskawicznego i wszystko się trzyma. Dodatkowo przyczepiłam jeszcze ptaka do koronki.
W mojej puszce są jeszcze: mini journal La vie est belle, figurka krecika oraz świnka. 
Z bliska:
Muszę powiedzieć, że samo robienie tego pudełka sprawiło mi sporo frajdy. A do tego bardzo poprawia mi humor jego posiadanie. Stoi sobie na biurku i jak mam ochotę, to do niego zaglądam.
W tego typu puszce zrobić można naprawdę sporo wspaniałych rzeczy - miniaturowe domki, pokoiki, biblioteczki, podręczne niezbędniki. Parę pomysłów znajdziecie na moim Pintereście, ale zachęcam do własnej inwencji twórczej :)

piątek, 28 marca 2025

La vie est belle | Mini journal

Hej!
W tym tygodniu przez przypadek wpadła mi w ręce malutka książeczka (6x6 cm), którą nabyłam w lumpeksie. W tytule było coś o babciach, w środku znalazły się cytaty i krótkie teksty właśnie dla babć. Książeczka kosztowała 1 zł i wzięłam ją z myślą o zrobieniu w niej journalu. I jakoś tak od razu zaczęłam w niej tworzyć :) Journal nazwałam "La vie est belle". W środku jest trochę może wyświechtanych tekstów typu "rób, co kochasz" i tego typu słowa są dość popularne na naklejkach. A ja zrobiłam sobie taki mini pocieszacz - książeczka zmieści się wszędzie, w dłoni, w torbie, w kieszeni. Będę sobie dzięki tym tekstom przypominać, co jest dla mnie ważne. W chwilach zwątpienia czy smutku dobrze mieć coś takiego.
Oto i okładka mini journalu "La vie est belle":
Oraz zdjęcia ze środka:

wtorek, 25 marca 2025

Zamontuj Wymontuj Wyremontuj | Przeróbka misia z lumpeksu

Hej!
Jakiś czas temu moja koleżanka trafiła w lumpeksie ręcznie wykonanego misia. Lubię rękodzieło i też chciałam coś takiego znaleźć, ale wciąż mi się nie udawało. Aż tu nagle - znalazłam! Pewnego dnia udałam się na zakupy, coś tam sobie wybrałam, poszłam do kasy zapłacić. Już miałam wychodzić, gdy dostrzegłam pudło ręcznie robionych misiów i innych kotów. Każda rzecz kosztowała złotówkę. 
W dzisiejszym wpisie pokażę misia, którego nabyłam. Od razu wiedziałam, że coś z nim zrobię i nawet zbyt długo się nie zastanawiałam. Miś jest różowy i ma czerwoną kokardkę. Właśnie ta kokardka stała się inspiracją :)
Najpierw wzięłam bawełnianą włóczkę Alison & Mae z Action (to takie małe moteczki sprzedawane po parę sztuk) i zrobiłam kilka serduszek. Są bardzo proste do zrobienia, ja korzystam ze wzoru z Pinterest (pierwsze z góry). Serca naszyłam na misia, a następnie zrobiłam mu sweterek. I przeróbka gotowa :)

sobota, 22 marca 2025

Akwarele z Action | 36 kolorów w puszce

Hej!
W sklepach Action co jakiś czas pojawiają się farby akwarelowe Creative Artist w puszce. Zawsze chciałam je przetestować tu na blogu, więc jak tylko znowu zobaczyłam je na półce, to wzięłam. Jeden zestaw zawiera 36 farb akwarelowych, 2 pędzelki, ołówek. Kosztuje 13.95 zł. 
Na samym początku zaznaczam, że jestem amatorką i używam farbek w domowym zaciszu. Celem wpisu jest pokazanie farb z bliska oraz ich kolorów na kartce.
Po otwarciu opakowania:
Farbki to nieduże kosteczki:
W środku są jeszcze dodatki: pędzelek z pojemnikiem na wodę, zwykły pędzelek oraz ołówek:
Czas pokazać kolory farbek Creative Artist na kartce (blok do akwareli 300g).
Pierwszy rząd to farby z pierwszego rzędu - mokre na suchym, drugi rząd to również farby z pierwszego rzędu - mokre na mokrym. I tak dalej. 
Jestem pozytywnie zaskoczona, że kolory całkiem dobrze widać i nie trzeba nabierać dużo farby na pędzel. Jedyną ich wadą jest to, że farby mają jakiś dodatek - po wyschnięciu są trochę suche i mają pyłek. Ale nie jest tego dużo, dosłownie odrobina. Są farby, które mają tego od groma i aż pylą - te do nich nie należą. 
W zestawie jest niby 36 kolorów, ale niektóre są do siebie bardzo podobne. Ale wiecie co? Nie będę się czepiać tego produktu. Cały zestaw farb akwarelowych Creative Artist kosztuje niecałe 14 zł, w środku są jeszcze pędzle i ołówek. Dla takich amatorów jak ja są to farby wystarczające i ja na pewno będę ich używać, bo bardzo lubię akwarele. Są na pewno lepsze farby (i droższe), to jasne. Ja akurat nie jestem wymagająca w tej kwestii :D