Niby wiosna, a w szyję wciąż zimno! Jest na to jedna rada - chwycić włóczkę i zrobić sobie mięciutki otulacz na szyję. A mój jest bardzo, bardzo, bardzo mięciutki! :) Kiedyś kupiłam sobie włóczkę w lumpeksie, taką, jak ja to mówię, z farfoclami. Niestety, bez banderolek, a do tego tylko trzy motki. Ale za to jaka miła i miękka mi się trafiła. Zapomniałam o niej i tak leżała, i nabierała mocy prawnej. Przyszła jednak i na nią pora. Zaczęłam tworzyć szalik, ale niestety, wyszedł za krótki, więc robótkę zszyłam i wyszedł komin. Też fajnie. Swoją drogą, to jest zawsze wielki ból - za dużo na jakąś robótkę, a za mało na jakąś inną. Ot los.
Na moim prestiżowym i gustownym modelu prezentuję ów komin trzy razy owinięty. Model bardzo szczupluteńki i dwa razy to zdecydowanie za mało.
A tu już na płasko:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz