I express myself through art | Super kreatywny blog

 

Hej!

Żeby tradycji stało się zadość, i w tym roku prezentuję kolejną edycję kalendarza szkolnego Interdruk z Biedronki. Uwielbiam ten kalendarz i kupuję go już od paru lat. I za każdym razem pokazuję Wam go tutaj na blogu - te posty cieszą się ogromnym powodzeniem :) Swoją drogą szkoda, że Interdruk mi nie wypożycza kalendarzy ze wszystkimi okładkami, chętnie bym je dla Was sfociła :D No, to jakby co post nie jest sponsorowany :P

Kalendarze szkolne są dostępne w Biedronce od dzisiaj, czyli od 17 sierpnia i kosztują 19,99 zł. Jest kilka okładek do wyboru, ja ostatecznie zdecydowałam się na konstelacje, chociaż kusił mnie też w kwiaty :) Okładka jest twarda, matowa i ma złocenia.

Z tyłu jest jak zwykle gumka. Rogi okładki są zaokrąglone, co mnie się podoba, przynajmniej se krzywdy nie zrobię :D
Kalendarz szkolny z Biedronki ma 352 strony. Zaczyna się stroną z danymi właściciela, następnie mamy skrócony kalendarz:
Dalej jest plan lekcji:
A jeszcze dalej nowość - w tej edycji są takie miesięczne kalendarze. Mnie się podoba :) Bardzo pożyteczne. Kalendarz jest szkolny, więc wiadomo - od września do sierpnia.
Kolejne strony to kalendarz dzienny. Dni od poniedziałku do piątku mamy na oddzielnych stronach. Na dole strony jest mini kalendarz, a także miejsce na jakieś notatki:
Sobotę oraz niedzielę na jednej:
Mój kalendarz (nie wiem, czy wszystkie) ma w środku dwa kolory - czarny oraz złoty. Jest trochę grafik czy napisów. Jak to w tym kalendarzu bywa :) 
Pod koniec jest miejsce na kontakty, a na ostatniej stronie są wypisane ważne święta:

Bardzo lubię ten kalendarz, kupuję go już od tylu lat, że przyzwyczaiłam się do roku odliczanego od września :D Tym razem środek kalendarza Interdruk z Biedronki wygląda nieco inaczej, niż rok temu, ale w dalszym ciągu jest ogrom miejsca na zapiski, a to sobie cenię :) Jak macie ochotę, to sobie sprawcie taki :) 

Hej!
Dzisiaj kolejny post z prezentacją kolorów. Tym razem wjeżdżają farby w spreju z Action. Jak jestem w tym sklepie i znajdę zestaw tych farb, to zawsze jakiś wezmę. Bardzo je lubię, od kiedy tylko wpadły mi w ręce :)
Ja opakowań już nie mam, raz mi się trafiły w plastiku, raz w w kartoniku. Ogólnie farby są sprzedawane po 3 sztuki w zestawie. Kiedy je kupowałam, kosztowały 7,69 zł. 
Są to farby akrylowe. W każdej buteleczce jest 50 ml.
Jest kilka zestawów do wyboru, ja wszystkich nie posiadam, ale pokazuję te, które wpadły mi w ręce :)
No i prezentacja na kartce. Nie z każdej butelki ładnie ten sprej wyszedł :D Wykończenie mają błyszczące i śliskie:
Bardzo lubię te farby. Trzeba jednak uważać na nie, bo po pierwsze lubią się zatykać, a i jak się ich długo nie używa, zamieniają się w gluta. Najlepiej zużyć je w miarę szybko, bo szkoda, by się marnowały :D U mnie z ich zużyciem nie ma problemu, ciągle nimi pryskam. Zabawa przednia. Nadają się nie tylko do malowania po papierze czy płótnie, ale też można sobie posprejować np. po drewnie. Ja ozdobiłam nimi między innymi tablicę korkową i tacę :) 

 

Hej!

W końcu mogę Wam pokazać wystawę, na którą się czaiłam już od lipca. Wystawa wisi na płocie w centrum miasta i pewnie zapytacie - czy tak ciężko tam dojść? A ciężko. Wszystko przez prace na ulicy, bo aleje Racławickie w Lublinie są teraz w remoncie. Chodniki też. No i sporo bomb znajdują. A akurat wystawa plakatów Mieczysława Wasilewskiego wisi w takim miejscu, że nie dało się przejść bezpośrednio przy dziełach. W końcu mi się jednak udało, dlatego też mogę Wam coś tam pokazać.

Mieczysław Wasilewski to artysta zajmujący się grafiką użytkową, plakatem, ilustracjami do książek i prasy. Jest profesorem wykładającym na Akademii Sztuk Pięknych i Europejskiej Akademii Sztuki w Warszawie, ale gościł też na uczelniach zagranicznych. Współpracował z wieloma wydawnictwami, zdobył także sporo nagród. 

Hej!

Hej!

Dzisiaj post o kalendarzu z gazetki "Mój pies i kot", którą można nabyć w Biedronce za 7,99 zł. Skusiłam się na ten kalendarz, bo spodobało mi się, że jest mały i lekki, będzie idealny do torebki. Do szkoły nie chodzę, ale zazwyczaj kalendarze kupuję właśnie w wakacje, więc praktycznie każdy zaczyna się od września :D 

Oto i (miękka) okładka. Wesoła jak cały kalendarz:

W środku można napisać coś o sobie:
Jest miejsce na plan lekcji. Mnie się co prawda nie przyda, ale będzie miejsce na zanotowanie czegoś. Ale dla osób, które faktycznie chodzą do szkoły może być mały problem - jest tylko jeden plan lekcji, więc po pierwszym semestrze może być problem (w środku jest plan na drugi semestr, ślepota mnie boli :D)
Kalendarz skrócony:
Tak prezentuje się układ tygodnia. Miejsca na notatki jest więcej od poniedziałku do piątku, w weekend mniej. Przy każdym dniu są zaznaczone święta, np. dzień placków ziemniaczanych. Wszak każdy dzień jest dobry na świętowanie :)
Na samym końcu można zapisać swoje plany na wakacje:

Jak dla mnie jedyna wada to brak miejsca na notatki, ale nie ma co narzekać, bo z drugiej strony kalendarz jest mały, więc nie ma co go przeładowywać stronami. No i wadą może też być miękka okładka, ale dla mnie to plus, przynajmniej mniej waży. A okładkę zawsze można obłożyć czy coś. Możecie się zastanawiać, po co taki kalendarz (jeszcze szkolny...) dla starego babska. Cóż. Ja nigdy nie wyrosnę z kolorów, dorosłe życie jest mdłe, nudne i pełne problemów, więc chociaż mam wesoły kalendarz, który będzie mi poprawiał nastrój :D

Hej!
Post o tych kredkach trzymałam dość długo w roboczych, by opublikować go wtedy, kiedy kredki ponownie będą w Biedronce. Kupiłam je już jakiś czas temu, kosztowały na pewno poniżej 10 złotych. Są to kredki w sztyfcie soft St. Majewski i znowu są dostępne w Biedronce. Bardzo je lubię, często ich używam do art journali. Jak zwykle wspomnę o tym, że post ma na celu pokazanie kolorów :) A powiem Wam, że tego typu posty cieszą się dużym zainteresowaniem.