Salvador Dali ("Dali. Myśli i anegdoty" Książnica 2003)
Hej!
Książka Richarda Fobesa "Pomysł na każdą okazję. Podręcznik twórczego rozwiązywania problemów" wpadła mi do koszyka podczas zakupów trochę przez przypadek. Ale to tak często u mnie jest. Kojarzy mi się to z "jajkiem niespodzianką", ale lubię życie na krawędzi (XD). Książkę kupiłam w antykwariacie za mniej niż dychę. I to jest dobra inwestycja.
Lubię różne książki i czasami mam ochotę na jakiś taki poradniczek. A "Pomysł na każdą okazję" akurat jest idealny dla mnie, bo żyję kreatywnie i nawet mam kreatywnego bloga. Czasem jednak i mi brakuje pomysłów. A ta książka zawiera naprawdę wiele przydatnych porad, narzędzi, przykładów, ciekawostek i ćwiczeń, które pomagają w rozwiązywaniu różnych problemów.
A to mi się bardzo spodobało - na samym początku jest tabelka pod tytułem "Jeżeli nie masz czasu na przeczytanie całej książki" z czymś w rodzaju uproszczonego spisu treści dla zabieganych. Fajna sprawa, jak komuś coś jest potrzebne na już. W ogóle dla mnie "Pomysł na każdą okazję" jest książką uporządkowaną i przejrzystą.W książce Richarda Fobesa, jak już wspomniałam, jest całe mnóstwo porad. Nie ma gotowych rozwiązań, bo autorowi towarzyszyła myśl Rudolfa Flescha: Problemy, jakie przynosi życie, są zawsze nowe i nie poddają się żadnym gotowym rozwiązaniom. Ale co z tego, skoro na niemal 330 stronach są różne pomoce, w tym jakże ciekawe narzędzia. I instrukcja, jak z nich korzystać. Muszę przyznać, że wiedzy tu jest sporo. Coś z tego zawsze na problemy się przyda! Ale, ale. Książka jest z 1993 roku (moje polskie wydanie to 1998 rok) i niektóre z przykładów w ćwiczeniach są przeterminowane. No, ale można sobie pozmieniać i potraktować dane ćwiczenie jako sugestię. Świat się zmienia przecież.
Mnie się ta książka podoba i się przydaje już teraz. Mam tu kilka ulubionych narzędzi i przykładów. Szkoda, że takiej wiedzy nie przyswajają sobie na przykład osoby odpowiedzialne za wymyślanie asortymentu do sklepów. Kupujący i użytkownik by się nie denerwował i nie musiał czegoś reklamować w ramach gwarancji, środowisko nie byłoby zawalone badziewiem. Ale, no tak, sklepy by nie zarobiły... No jaka szkoda. Twórzmy więcej badziewia, a co.
Ja z zakupu jestem zadowolona :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz