piątek, 13 listopada 2015

Cudowne życie Zenka odcinek 4

15:34:00 8 Comments
Hej!
Zapraszam Was dzisiaj na kolejny odcinek Zenkowych przygód! Tym razem dowiecie się w końcu, gdzie sympatyczny kocur pracuje, wszak jego życie to nie tylko imprezy :) Zapraszam do czytania! :)


Był piątkowy poranek i Zenek dopiero co otworzył oczy. Nie miał czasu na leżenie, bo zaraz musiał zbierać się do pracy.

Kocur wypełzł z łóżka i skierował się do kuchni.

Kiszki grały mu marsza. Kot rozglądał się po kuchni w poszukiwaniu czegoś do zjedzenia.

Najpierw jednak postanowił zrobić herbatkę.

Na stole postawił filiżaneczkę oraz uroczy dzbanek z serduszkiem i zaczął krzątać się po kuchni. Postanowił zjeść smażone jajko.

Zenek dobrze wysmażył jajo i zasiadł do stołu. Żołądek grał już najnowsze przeboje.

Kocur raczył się śniadaniem i popijał herbatkę. Myślał też o pracy i natłoku obowiązków. Musiał też zaplanować dzisiejsze spożywcze zakupy, bo nie miał już nic do jedzenia.

Po śniadaniu chwycił teczkę i zaczął się ubierać. Za chwilę musiał wyjść do pracy.

Na zewnątrz było zimno, do tego przelotnie padał deszcz. Zenek założył palto, czapkę oraz szalik i ruszył na przystanek autobusowy zlokalizowany na Kreciej Górce.

Na przystanku czekała już jedna kocurzyca.  Zenek stanął tuż obok niej. Miał wrażenie, że skądś ją kojarzy.

Kocurka złożyła parasolkę i przyjrzała się Zenkowi. Szalik ciągnął mu się po ziemi.
Ten kocur wygląda jak łajza, pomyślała.

Po chwili nadjechał autobus nieznajomej. Kocurzyca odjechała zostawiając na przystanku parasolkę. 

Zenek zauważył parasolkę i nie wiedział, co ma z nią zrobić. Na gonitwę za autobusem było za późno, więc wpakował ją do teczki z nadzieją, że po weekendzie odda ją kocurce. 

Kot bez opóźnień dojechał do pracy. Rozebrał się i od razu zasiadł do komputera; miał naprawdę sporo roboty.

Zenek pracował jako programista w firmie Kotgle słynącej z innowacyjnych rozwiązań. Firma dbała o swoich pracowników i próbowała ich uskrzydlać między innymi poprzez designerskie meble. Liczyła się produktywność, wszak to przekładało się na zyski.

Wieczorem Zenek skończył pracę. To był naprawdę ciężki dzień: musiał ogarnąć jedną niewielką ale upierdliwą awarię, a potem miał telekonferencję z Kotreańczykami. W końcu mógł się zbierać do domu.

W drodze powrotnej postanowił zajść na targ. Było już późno, jednak znalazł ostatni czynny stragan. Zdziwił się, bo zobaczył znajomy pyszczek.

-Zdzisiek! A co ty tu robisz? - zapytał na powitanie.
-Ja jestem kocur pracujący i żadnej pracy się nie boję! Dzisiaj sprzedaję na targu.

-O, a co tu masz? - Zenek zerknął na coś, co opierało się o stragan.
-A, to taki dywan, sprzedałem dzisiaj kilka takich.
-O bez kitu, przydałby mi się dywan. Wezmę go.

Zenek zapakował dywan do teczki i zerknął na stragan. Z racji tego, że było już późno, nie miał wielkiego wyboru.
-Podać coś jeszcze? - zapytał Zdzisiek - Polecam białą myszkę, można z niej zrobić smaczny wywar.
-Dobra, wezmę tę myszkę.

Zenek zakupił jeszcze dwie marchewki, kapustę oraz buraczka. Po prostu nabył wszystko, co było na straganie, bo zamarzyła mu się warzywna zupa z mięsem z białej myszki.

Kocury rozmawiały, a do straganu na deskorolce zbliżała się kocurzyca, którą Zenek spotkał z rana.

-Ładnie to tak zabierać cudze parasolki?! - wrzasnęła do Zenka - Okrutnie dzisiaj zmokłam, bo ktoś mi ją zabrał! A teraz wiem już kto!
-Ja... - zaczął Zenek - Ja niczego nie zabrałem. Panienka zostawiła parasolkę na przystanku, a ja postanowiłem ją zabrać i oddać, kiedy tylko panienkę spotkam.

-No ładnie! I całe żarcie pan wykupił! - kocurzyca darła się w wniebogłosy.
-Nie zrobiłem tego specjalnie. Nie wiedziałem, że panienka tu będzie i zechce coś kupić. Bardzo mi przykro. Ale może mogę zaprosić panienkę na zupę warzywną?
-No... W sumie chętnie bym taką zjadła. - kocurka była zaskoczona propozycją, ale się zgodziła.
-No to chodźmy, zapraszam!

W swoim świecie koty miały do siebie dużo zaufania i było to normalne, by zaprosić do siebie kogoś, kogo się dobrze nie zna. Dlatego Zenek i nieznajoma ruszyli do domu Zenka.
-Najmocniej przepraszam pana za mój dzisiejszy wybuch, ale strasznie zmokłam. No i za wtedy na imprezie Halloweenowej, że nazwałam pana pajacem.
-Ach, to stąd panienkę kojarzę! - teraz Zenek sobie wszystko przypomniał - Tak w ogóle mam na imię Zenek.
-Ja jestem Ewa, miło mi.

Koty dotarły do mieszkanka Zenka. Kocur rozpakował zakupy i położył dywan, a Ewa zdjęła futerko i rozsiadła się na fotelu.

-Jak panienka myśli, ten dywan dobrze tu wygląda?

-O tak, znakomicie! - Ewa wychyliła się i zerknęła na podłogę.

-Ja za chwilę wstawię zupę. Może się panienka czegoś napije w międzyczasie? Mam kottacino i herbatkę.
-Poproszę o herbatkę.

Zenek wrzucił do gara warzywa oraz białą myszkę, a następnie zabrał się za szykowanie napojów. 

Zupa powoli się gotowała, a Zenek postawił na stole kotaccino oraz herbatkę i przysiadł na fotelu.

Koty popijały gorące napoje i rozmawiały czekając na zupę. Zenek miał nadzieję, że to początek nowej, fascynującej znajomości z panienką Ewą.
C.D.N.
___________________________________________
Dom Zenka, mebelki, wszystkie szydełkowe cuda oraz większość innych rzeczy wykonałam sama.
Filiżanka i kubek to dary od Pauliny | Parasolka Zenka - Chińczyk | Dzbanek na muchomora - duperelka z domu | Deskorolka - Cropp

Jak Wam się podobał dzisiejszy odcinek? :)

czwartek, 12 listopada 2015

Stojak na biżuterię kot

14:51:00 9 Comments
Hej!
Dzisiaj kolejne drewniane dzieło. Już jakiś czas temu zaczął za mną chodzić pomysł na stojak na biżuterię. Pomyślałam, że fajnie byłoby wyciąć z drewna kota i zawieszać na jego ogonie bransoletki. Był tylko jeden problem - nie miałam szablonu. Rysować nie umiem i nie wiedziałam, jak to ugryźć. W końcu jednak siadłam nad kartką, coś tam zaczęłam mazać i udało mi się narysować kocurka. Następnie nadszedł najlepszy moment w całej zabawie, czyli wyrzynanie :) Oto co wyszło:


Kot ładnie się prezentuje i spełnia swoją funkcję jako stojak. Jestem z siebie dumna, bo udało mi się narysować całkiem fajny szablon :)
Mnie kot-stojak bardzo się podoba, a Wy co sądzicie? :)

środa, 11 listopada 2015

Drewniany bałwan | Serwetka z choinką

09:27:00 6 Comments
Hej!
Dzisiaj w roli głównej moje najnowsze dzieło. Pomysł na bałwana wpadł mi do głowy przy innym projekcie i aż zacierałam rączki z radości. Zrobienie go nie było prostym zadaniem. Najpierw latałam po garażu w poszukiwaniu odpowiednich wiaderek, nakrętek i innych rzeczy, żeby odrysować jakoś tego bałwana. Potem przy cięciu zepsuła mi się wyrzynarka i bałwan wyglądał jak po napadzie przez niezbyt przyjemne krasnoludy. Ale po naprawie wyrzynarki w końcu udało mi się go wyciąć :) Następnie nakleiłam mu oczy i kilka guzików (komplet z Empiku), potem dorobiłam czapeczkę i szalik z frędzlami. Oto bałwan w pełnej okazałości:
Mnie się bałwan mega podoba, jest taki odjechany :D

Chcę Wam jeszcze dodatkowo pokazać serwetkę z choinką, która nie zasłużyła na oddzielny post :D Co prawda nie chciała się zbytnio ułożyć na zdjęciu, ale i to by jej nie pomogło :D Ogólnie nie jest tragicznie, ale mogłoby być lepiej. Będę się starać, żeby kolejne były tylko lepsze. Tak na marginesie to moja pierwsza serwetka:

Serwetkę robiłam z tego wzoru (tylko wykończenie zrobiłam inne):

Jak Wam się podobają moje dzieła? :D

wtorek, 10 listopada 2015

Srebrna drewniana choinka

08:41:00 7 Comments
Hej!
Do Świąt coraz mniej czasu, a dekoracji coraz więcej do zrobienia. Też tak macie, że doby Wam brakuje? :D
Ostatnio wycinałam choinki z drewna i wpadł mi do głowy pomysł, by wykonać świąteczne drzewko z drewnianych klocków. Wzięłam więc wyrzynarkę, wycięłam klocki i posklejałam je. Kupiłam niestety jakiś kiepski Vicol, który nie dość, że cuchnął, to jeszcze wysechł na biało. Poskładałam jednak drzewko do kupy, za podstawkę posłużyła drewniana gwiazdka, którą wycięłam wcześniej. Przyznam szczerze, że choinka wyglądała jakoś nie bardzo. Chwyciłam srebrną farbę w spreju (Śnieżka) i to była dobra decyzja, bo farba uratowała to drzewko. Na czubek przyczepiłam czerwoną kokardkę i gotowe:

Nie mogę się już doczekać, kiedy użyję tej choinki do świątecznej dekoracji :)
Jak Wam się podoba? :)

poniedziałek, 9 listopada 2015

Żółto-czerwony kot

07:51:00 4 Comments
Hej!
Nie ukrywam, że szydełkowe koty to mój znak rozpoznawczy. Kilka ich już zrobiłam i na pewno powstaną kolejne :) Kota dostaje ode mnie osoba, którą lubię lub której chcę za coś podziękować. Jest to prezent dla wybranych :D Tym razem kota dostał ode mnie kolega, z którym uczęszczam na zajęcia w szkole. Siedzi obok mnie i sporo mi pomaga. Zresztą, niemal cała grupa korzysta z jego rad i pomocy. Dlatego dostał niedużego kota w kolorach żółtym i czerwonym. Kocurek ma też jesienną wstążkę, którą kupiłam w KIKu.


Jeśli śledzicie mnie regularnie, to  owego kota mogliście podziwiać w trzecim odcinku "Cudownego życia Zenka". Kot wcielił się w DJa Falującą Miednicę. Aktor z niego świetny! :)

Kot teściów był bardzo zazdrosny o szydełkowego kocura, więc i jego musiałam uwiecznić, bo właził do obiektywu:

Koledze kot się spodobał, a Wam jak się widzi? :)

piątek, 6 listopada 2015

Drewniany domek Zenka

09:17:00 10 Comments

Hej!
Jeszcze kilka lat temu nie przyszłoby mi do głowy, że będę tworzyć w drewnie i cokolwiek mi wyjdzie. A jednak cały czas coś wydłubuję, do głowy wpadają kolejne pomysły i gdyby nie awaria sprzętów, pewnie dzisiaj też coś nowego by powstało.
Dzisiaj zapraszam Was na salony. I to nie byle jakie, bo Zenkowe! Bardzo dawno temu dostałam od MacGyvera (naszego fachmana) troszkę drewna na Zenkowy dom. Nie miałam pomysłu jak go wykonać. Wiedziałam tylko tyle, że Zenol musi mieć okno i to w zasadzie tyle mojego projektu na początek :D Aż w końcu wpadło mi coś do głowy i zaczęłam tworzyć. Tak oto powstał niewielki, ale przytulny domek:


Zenkowa kuchnia, w której jest kącik do przyjmowania gości:

 Nieco krzywe okno, w którym zawiesiłam jesienną firankę:

Firanka jest na karniszu. Przyczepiłam ją takerem, bo mi się nie chciało szyć :D

 Okno jest, więc i parapet być musi. Już niedługo zagoszczą na nim kwiaty:

W kuchni musi też być kuchenka. Pracownicy gazowni nie byliby za szczęśliwi, gdyby zobaczyli jak niewiele jest odległości między tym urządzeniem a oknem:

Koszyk z jabłkiem, który służy do przechowywania różności:

Przejście z kuchni do sypialni (krzywe, a jakże):

Niewielka, lecz przytulna sypialnia Zenka. Łoże małżeńskie z trzema poduchami, prześcieradłem i ciepłą kołdrą:

Zenek lubi tu przebywać :D
[O Zenkowych mebelkach pisałam tutaj.]

Cóż, nie ukrywam, że po stworzeniu tego dzieła stałam przez pięć minut gapiąc się na nie. Nie spodziewałam się takiego tworu ze swojej strony :D Może nie jest to dom idealny, ale jak na pierwszy raz to myślę, że nie jest źle. Na pewno będę cały czas coś zmieniać w tym wnętrzu i na początek planuję położenie dywanu w kuchni :D Co myślicie o takim pomyśle? :D
Jak Wam się podoba Zenkowy domek? :)