W zeszłym roku wybrałam się do Kazimierza Dolnego i miałam oczywiście tu napisać kilka słów, bo przywiozłam sobie rękodzielniczą pamiątkę z tego miejsca. No, ale jak to ja - było mnóstwo innych tematów do opisania na blogu, a potem to mi się zapomniało.
Nie będę się rozpisywać na temat tego miasta, bo nie jestem podróżniczą blogerką, ale do Kazimierza Dolnego po prostu warto przyjechać. Miasto to leży nad Wisłą, jest tam mnóstwo atrakcji, odbywają się różne ciekawe wydarzenia (a jak ktoś nie chce ani atrakcji, ani wydarzeń, to można tam połazić i już). Ja pierwszy raz byłam tam wiele lat temu na wycieczce szkolnej i wspominam tę podróż bardzo dobrze. Oczywiście kupiłam wtedy słynne koguty (legenda o kogucie >>klik<<) i obdarowałam parę osób, w tym fajną nauczycielkę.
Tutaj niżej kogut piernik, klasyczne już tyle razy jadłam, że postawiłam na coś fantazyjnego :D
Jak widać niżej, byłam w Kazimierzu Dolnym w naprawdę upalny dzień. A na rynku. jak widać, jarmark pełną gębą. No i kupa ludzi. Bardzo nie polecam jeździć tam w wakacje i w ogóle wtedy, gdy jest dużo ludzi, można się sfrustrować. A jeśli chcecie coś zjeść w knajpie, to szykujcie się na kosmiczne ceny.
Kaczka modelka jako przerywnik:
No, ale miało być o rękodziele zakupionym w Kazimierzu Dolnym. Na pamiątkę postanowiłam sobie coś wybrać no i padło na kota, bo mi wpadł w oko. Ja lubię koty, zresztą na blogu można było wiele razy zobaczyć moje szydełkowe kotki. Kupiłam tę wielką maskotkę od pani, która ją uszyła, tam wyżej na zdjęciu zresztą można zobaczyć stragany z rękodziełem. Wybór był spory. Mój kotek ma szaliczek, który się ładnie mieni w słońcu (na zdjęciach tego nie widać). A w ogóle to mam skłonność do nadawania imion (głównie męskich) co niektórym maskotkom, a w tym przypadku postawiłam na Kazię. No i jest Kazia z Kazimierza. Spora jest ta Kazia, zresztą zdjęcia musiałam robić na podłodze, bo się nigdzie nie mieściła.
Kazia może być po prostu maskotką albo ozdobą, a ja używam jej czasem jako poduszki. Bardzo jest dla mnie wygodna. Gdyby ktoś był ciekawy, taki kotek kosztował mnie w zeszłym roku 60 zł.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz