Hej!
W czwartek w Lidlu ponownie pojawią się pilniki iglaki Powerfix, o których chciałam dziś krótko napisać. Swój komplet nabyłam w zeszłym roku z myślą o szkole i tam ich właśnie używałam. Kosztowały 20 zł.
Na początku chcę zaznaczyć, że jeśli chodzi o prace w metalu, jestem totalną amatorką. Pilniki kupiłam, by mieć "jakieś" na początek. Uznałam, że taki komplet będzie dobry, a jak się rozwalą, to nie będzie szkoda :D
Iglaki są zapakowane w plastikową opakowkę dość kiepskiej jakości. Przód jest przeźroczysty:
W środku jest 10 pilników o różnych kształtach:
Jak pisze producent, pilniki nadają się do metalu, szkła czy ceramiki:
Są też dane techniczne każdego iglaka:
Każdy ma swoje miejsce w opakowaniu:
Na górze jest coś w rodzaju "zabezpieczenia", ale to nic nie daje i często pilniki latają po całym opakowaniu:
Najbardziej obawiałam się tych plastikowych rękojeści i bałam się, że szybko się połamią. Szczęśliwie nic takiego się nie stało ;) Ale może to dlatego, że ja wszystko, co mam, szanuję. No, a poza tym, nie katowałam ich codziennie :D
Narzędzia te dobrze leżą w dłoni i równie dobrze się nimi pracuje:
Proszek diamentowy wciąż się trzyma, a na iglakach nie pojawiły się ślady zużycia czy rdza:
Ja z zakupu jestem zadowolona i cieszę się, że te pilniki trafiły w moje ręce. Bardzo dobrze służą mi do precyzyjnej obróbki elementów metalowych (biżuterii) i mogę je śmiało polecić osobom, które zaczynają swoją przygodę z obróbką metali.
Macie, używacie, skusicie się? :D
piątek, 3 czerwca 2016
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Miałam swoją przygodę z pilnikami na warsztatach w technikum. Ponieważ skończyłam elektronikę to mieliśmy m.in. naukę piłowania łysym pilnikiem :D. Właściwą postawę jeszcze nawet pamiętam, ale łysy pilnik skutecznie zniechęcił mnie do wszelkiego piłowania, nawet paznokcie rzadko opiłowuję a tylko obcinam :).
OdpowiedzUsuńBardzo dobry zakup. Na pewno Ci się przyda w kolejnych projektach.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam weekendowo :)