Maj zawsze mnie cieszy. Przyroda budzi się do życia, jest zielono i kolorowo. No i kwitną bzy! :) Uwielbiam lilaki, cieszą mnie ogromnie, a zapach raduje niemiłosiernie.
Ale oprócz tego, że lilaki cieszą oczy i nosy, to mogą też cieszyć podniebienie. Co prawda nie na surowo, bo są gorzkie (ale jadalne). Ale można zrobić z nich herbatkę o ciekawym, karmelowym smaku, która dodatkowo wesprze wątrobę. Aby taką herbatkę sobie zrobić, należy nazrywać trochę bzów lilaków. Mogą być różne kolory, ja tu akurat mam fioletowy.
I teraz rzecz pracochłonna - potrzebne nam są same kwiatki. Może to zająć trochę czasu (to już zależy, ile tego lilaka zebraliśmy), więc polecam włączyć sobie serial/podcast/muzyczkę, czy co tam chcecie. Kwiatki upychamy (tak, tak, trzeba je upchnąć) do słoika. Ja już zapełnimy cały słoik, zakręcamy go szczelnie i albo stawiamy na słońcu na parapecie, albo wkładamy do piekarnika (temperatura ok. 35 stopni Celsjusza) i czekamy, aż kwiaty staną się białe. Może to zająć trochę czasu, zwłaszcza jeśli chodzi o parapet. Ja wybrałam opcję z piekarnikiem. Ten proces zajął mi ok. 3-4 godziny.
Ostatni krok to wysuszenie kwiatów. Po wyjęciu ze słoika będą brązowe, także uprzedzam :D Suszyć można np. w kuchni na ręczniku papierowym, ale można też położyć kwiaty na blaszkę i wstawić do piekarnika (też na ok. 35 stopni Celsjusza). Będzie szybciej :D I gotowe. Można już pić herbatkę :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz